Czy komornik zapuka do drzwi ministra zdrowia? Marek Balicki może się spodziewać listu z Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, ponaglającego go do zapłacenia składek, z którymi zalega od ponad trzech lat. „Jeśli składki nie zostaną uregulowane, może to doprowadzić do uruchomienia procedury ich ściągalności w trybie egzekucyjnym” – przypomniał w liście prezes OIL Andrzej Włodarczyk.
Wszyscy lekarze zobowiązani są do odprowadzania ze swoich pensji składki na rzecz zawodowej korporacji w wysokości 30 zł miesięcznie (stażyści i niezarobkujący emeryci – 10 zł). Ministrowi przysługuje miesięczne uposażenie w wysokości 15 tys. zł, więc wydatek 30 zł nie wydaje się zbyt dużym obciążeniem, choć zaległa kwota (bez odsetek) urosła już do 1260 zł. – Gdy otrzymam ponaglenie, zapłacę co trzeba – obiecuje Marek Balicki. – Odkąd pełnię funkcję publiczną, swoje sprawy odkładam na później i po prostu o nich nie pamiętam.
Jeszcze większym dłużnikiem jest były minister Mariusz Łapiński, który jest winny izbie 1740 zł, bo nie płaci od września 2000 r. – Choć sprawując funkcję posła jestem na urlopie bezpłatnym, wydawało mi się, że wszelkie należności wobec samorządu reguluje mój macierzysty szpital – usprawiedliwia się Łapiński. Także prof. Zbigniew Religa zapomniał, że od kwietnia tego roku nie zapłacił Izbie ani złotówki.