Archiwum Polityki

Wywiad rzeka

Pięć lat pracy polskich i brytyjskich historyków ze wspólnej komisji, która badała współpracę wywiadów obydwu krajów w czasie II wojny światowej oraz tuż przed nią i nieco po niej, przyniosło owoc w postaci I tomu wielkiego Raportu, którego oficjalne ogłoszenie przez ministrów spraw zagranicznych Jacka Straw i Daniela Rotfelda odbyło się w Londynie.

Enigma, czyli złamanie szyfrów niemieckich, i V1–V2, czyli odkrycie testów rakiet Wernera von Brauna, celowanych w Londyn z Peenemunde, doczekały się książek zarówno apologetycznych jak i dezinformacyjnych, które przemilczają całe ogromne fragmenty historii obydwu operacji. Raport o współpracy wywiadów RP i Wielkiej Brytanii usuwa, chyba ostatecznie, braki dotychczasowych publikacji, nawet tych szczerych i uczciwych. Ale ujawnia tropy do tej pory znane słabo lub nieznane w ogóle. Są to na przykład – rola polskiego wywiadu działającego z Casablanki w Algierze, zwłaszcza w przygotowaniu desantu aliantów na Afrykę Północną. Tuż przed inwazją oficer polskiego wywiadu Mieczysław Rygor-Słowikowski, kontrolujący całe wybrzeże Maroka, Algierii i Tunezji, podał wiadomość adresowaną do brytyjskiego SIS (Secret Intelligence Service, MI6), z której wynikało, że rząd kolaborancki w Vichy przygotowuje operację zaporową. Dzięki tej wiadomości termin inwazji został przesunięty.

W Raporcie jest rzecz jasna mowa o agenturze polskiej w Niemczech, Francji, Szwajcarii, na Węgrzech, w Rumunii, Bułgarii, Grecji, krajach nordyckich i bałtyckich, na Półwyspie Iberyjskim, w Związku Radzieckim, co normalne, oraz w Turcji, Persji, Afganistanie, Iraku, na Bliskim i Dalekim Wschodzie, a nawet w Salwadorze – czyli w rejonach świata, w których obecności polskiego wywiadu niewielu specjalistów mogło się spodziewać. Zazwyczaj byli to oficerowie średniego szczebla.

Autorzy Raportu podkreślają, że zainteresowanie działalnością służb wywiadowczych Polski i Wielkiej Brytanii i ich współpracą może być zaspokojone dopiero teraz, kiedy klauzule tajności z podstawowych dokumentów zostały zdjęte, przynajmniej w części. A i tak dokumenty mówią nie o wszystkim, bo nie o wszystkim mogły mówić i wtedy.

Polityka 28.2005 (2512) z dnia 16.07.2005; Historia; s. 65
Reklama