Tematu prezydenta nie ma na watykańskim radarze.
Bp John B. McCormack
z USA
Biskupa uderzyło, że w Watykanie nikt nie pytał katolickich hierarchów z USA, kto wygra wybory prezydenckie: Bush czy Kerry. O tym w Rzymie nie chciano rozmawiać. Na radarze Watykanu pojawiła się za to aborcja. Kurialistów interesowała dyskusja wśród amerykańskich katolików, czy wolno głosować na kandydata, który nie potępia wyraźnie legalności aborcji na żądanie. Takim kandydatem był Kerry. Watykański radar był więc nastawiony na temat prezydencki, tylko sprytniej, niż oczekiwał prostoduszny bp McCormack.
W
polityce zwykle zaczyna się dobrze, a kończy kiepsko. Mnie się tak szczęśliwie złożyło, że miałem kiepski początek, za to mocną końcówkę.
Romano Prodi
przewodniczący Komisji Europejskiej
Prodiemu zarzucano, że nie stanął na wysokości zadania jako pierwszy komisarz Unii Europejskiej w latach 1999–2004. Prodi, człowiek umiarkowanej lewicy, szykujący się do odebrania Berlusconiemu urzędu premiera Włoch, odrzuca te zarzuty. To za jego przewodniczenia Unia przyjęła 10 nowych krajów, wprowadziła euro i przyjęła traktat konstytucyjny – filary nowej Europy. To mało? A przykładem Prodiego mogą się pocieszyć politycy wierzący bardziej w efekty niż w efektowność.
N
ie jestem politykiem, ale nie jestem też kretynem, którego odgrywam w telewizji.
Ashton Kutcher
gwiazda amerykańskiego programu TV
Kutcher włączył się w kampanię wyborczą demokratów i uznał za stosowne przypomnieć elektoratowi, że aktor grający idiotę nie musi być idiotą. U nas trzeba by przypomnieć, że reguła ta ma też zastosowanie do polityków, ale czy ktoś w to uwierzy?