Właśnie ogłoszono wyniki drugiej tury badań nad antysemityzmem, prowadzonych pod kierunkiem prof. Ireneusza Krzemińskiego (pierwsze przeprowadzono w 1992 r.). Okazuje się, że w ciągu dziesięciu lat antysemitów w Polsce znacznie przybyło, co można powiązać z ujawnieniem sprawy Jedwabnego. Jednocześnie jednak znacząco wzrosła liczba postaw anty-antysemickich.
Ta polaryzacja jest już widoczna. Antyżydowskie wypowiedzi i publikacje są nadal stałym elementem polskiego życia, ale jednocześnie w ciągu ostatnich paru lat nastąpił istny wysyp imprez o tematyce żydowskiej. Mamy już nie tylko zasłużony festiwal krakowski (czternaście edycji) i warszawskie Dni Książki Żydowskiej organizowane przez pismo „Midrasz”, ale i całkiem nową Warszawę Singera (w tym roku po raz pierwszy), Simchę we Wrocławiu, Kwitelech w Leżajsku czy Dni Kultury Żydowskiej w Będzinie, Toruniu, Słupsku, Rzeszowie, Tarnowie, Gdańsku, Sopocie. Nie mówiąc o łódzkim Festiwalu Czterech Kultur (żydowskiej, niemieckiej, rosyjskiej i polskiej) czy włodawskim Festiwalu Trzech Kultur (tu z klucza religijnego: prawosławnej, żydowskiej i katolickiej). Łódź przeżyła jeszcze tego lata obchody 60 rocznicy likwidacji getta Litzmannstadt, rozmachem dorównujące niemal tegorocznym obchodom rocznicy Powstania Warszawskiego. Tysiące ludzi tańczyło w tym roku, jak i w poprzednich, na koncercie Szalom na Szerokiej w Krakowie. Ale także tysiące łodzian towarzyszyło marszowi ocalonych z getta trasą z cmentarza żydowskiego do stacji Radegast, skąd 60 lat temu odszedł ostatni transport.
Obok masowych imprez pojawia się też wiele działań bardziej kameralnych, za to długofalowych, przybliżających mieszkańcom małych ojczyzn żydowską część przeszłości tych miejsc – jak Lublina (Ośrodek Brama Grodzka) czy Sejn (Pogranicze), ale również Łodzi (pismo „Tygiel Kultury”) czy Olsztyna (pismo „Borussia”).