Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Bush mimo wszystko

Na amerykański prezydencki wieczór wyborczy czeka się jak na ceremonię rozdania Oscarów. Oba wydarzenia trzymają w napięciu do ostatniego momentu, oba mają wielką oprawę telewizyjną, wymiar światowy i najczęściej żadnego wpływu na sprawy Polski.

Teraz jednak wynik wyborów może mieć znaczenie dla zakończenia tak zwanej stabilizacyjnej misji w Iraku, więc tylko niespełna jedna trzecia Polaków pozostaje wobec niego obojętna. Wybór George’a W. Busha zapewne nie skróci tej misji, a Polacy w zdecydowanej większości chcieliby szybkiego powrotu naszych wojsk.

Zaskakują więc odpowiedzi w przeprowadzonym przed wyborami sondażu.

Według CBOS, 31 proc. badanych wolałoby na stanowisku prezydenckim obecnego przywódcę George’a Busha. 26 proc. życzyłaby zwycięstwa demokracie Johnowi Kerry’emu.

Ludzie młodzi (poniżej 35 roku życia) dzielą sympatię równo między obu kandydatów, starsi wolą republikanina. Młodzi uczący się wyraźnie sympatyzują z demokratą, natomiast kadra kierownicza i pracujący na własny rachunek woleliby Busha. Respondenci o poglądach prawicowych skłaniają się ku Bushowi, za to lewicowi rozkładają swe preferencje równo między obu kandydatów.

Zdecydowana większość przeciwników wojny w Iraku wyraziła obojętność wobec wyniku wyborów w USA, choć 25 proc. badanych to osoby, które, choć nie popierają wojny, widziałyby Busha jako prezydenta.

Nie da się jednak ukryć, że w porównaniu z 2003 r. prezydent Bush stał się w Polsce politykiem kontrowersyjnym. Rok temu cieszył się popularnością równą niemal Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, obecnie sympatia zmalała o jedną trzecią, a dwukrotnie wzrosła liczba przeciwników.

40 proc. rodaków przyznaje, że polityka zagraniczna prezydenta pogorszyła ich mniemanie o Stanach Zjednoczonych.

Polityka 45.2004 (2477) z dnia 06.11.2004; Społeczeństwo; s. 88
Reklama