Artykuł Mariusza Czubaja „Niższe szkoły wyższe” zawiera opinie księżycowe i zdecydowanie mijające się z prawdą.
1. Rankingów jest wiele, inne, np. ranking OECD, są dużo korzystniejsze dla polskich uczelni. Ranking Szanghajski, na który powołuje się autor, bierze pod uwagę wyłącznie osiągnięcia naukowe uczelni. Jeśli tak, to Polska pod względem osiągnięć naukowych zajmuje nienadzwyczajne miejsce w świecie, ale jest to miejsce w pierwszej dwudziestce. (...) Wydaje się jednak, że skoro studenci informatyki Uniwersytetu Warszawskiego od kilku lat zajmują miejsca w pierwszej dziesiątce mistrzostw świata, a dwa lata temu zajęli pierwsze miejsce (gdy Harvard nie zmieścił się w pierwszej pięćdziesiątce), to z poziomem polskich uczelni nie jest tak źle.
2. Uniwersytet Warszawski, tak jak większość uczelni państwowych, w ostatnich dziesięciu latach niemal potroił liczbę kształconych studentów i zwiększył dziesięciokrotnie liczbę doktorantów. Wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu społecznemu uruchomił kilkanaście nowych kierunków studiów i powołał kilkadziesiąt nowych jednostek organizacyjnych takich jak Studia Europejskie, Kolegia Językowe, Szkoły Prawa Europejskiego i wiele innych. Inne uczelnie państwowe postępowały w podobny sposób, a kilka szkół niepublicznych, takich jak Szkoła im. Koźmińskiego, Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku czy uczelnia utworzona przez prof. Pawłowskiego w Nowym Sączu, startując od zera, zbudowały całkiem niezły potencjał dydaktyczny i przejęły rzesze młodzieży, która nie chciała bądź nie mogła studiować w szkołach państwowych. Na jednym tylko Uniwersytecie Warszawskim powstaje corocznie ponad 5 tys. artykułów i książek, wśród nich książki z dziedziny historii, politologii, socjologii i ekonomii, które adresowane są do szerokiej publiczności.