Archiwum Polityki

Polfoludki

++

Od czasów niezapomnianego Alfa przybysze z zaświatów nie gościli na ekranach naszych telewizorów. Przyszła więc pora, aby w serialu „Kosmici” obcy wreszcie dotarli do Polski, zapoznali się z okoliczną ludnością i przejęli jej lokalne obyczaje. Mundek Ludzikiewicz, kosmita mieszkający wraz z żoną i synem na warszawskim osiedlu, w swojej prawdziwej postaci wygląda jak powiększony pajęczak roztocza, a w swoim polskim wydaniu podobny jest do Japończyka, czyli spełnia wymóg egzotyczności. Kosmitów z sąsiedztwa można zaakceptować lub złożyć na nich donos do dzielnicowego i obu tych sposobów oraz jeszcze kilku innych imają się współmieszkańcy. Wszystko to podane jest w formie nieoczekiwanie zabawnych dialogów, wspartych wartą zauważenia grą aktorską, zwłaszcza Agnieszki Krukówny (która swój talent komiczny zademonstrowała już w komedii „Fuks”) i jej serialowego męża Sławomira Packa, a także Edyty Olszówki oraz Henryka Gołębiewskiego. W kategorii sitcomowej dobra robota, choć nie tylko do śmiechu (który niestety słychać również zza kadru), ale także do refleksji nad tym, jacy jesteśmy, bo wygląda na to, że ani Unia, ani nawet kosmici nas nie zmienią.

Krystyna Lubelska

Kosmici, serial komediowy, reż. Olaf Lubaszenko, pierwsza emisja 16 października, sobota, godz. 22.10, Polsat

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 42.2004 (2474) z dnia 16.10.2004; Kultura; s. 59
Reklama