Archiwum Polityki

Aktor w kąpieli

++

„Marzy mi się coś takiego jak »ofiarowanie Czajki« – rytuał zabicia przedstawienia i ofiarowania go na ołtarzu naszych religijnych pragnień – które nazywają się MY – LUDZIE TEATRU” – napisał Krystian Lupa w notatkach podczas pracy nad dwudniowym spektaklem „Niedokończony utwór na aktora” w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. To rzeczywiście swoista modlitwa ludzi teatru o prawdę na scenie, rozpoczęta monologiem Niny Zariecznej z pierwszego aktu „Mewy” Czechowa, który Marta Król mówi zanurzona w basenie, biała i czysta. Modlitwa zakończona z kolei dzień później szalonym miłosnym tańcem Mai KomorowskiejWładysława Kowalskiego, grających bohaterów utworu francuskiej pisarki Yasminy Rezy „Sztuka hiszpańska”. Między tymi scenami – tworzącymi znakomitą inscenizacyjną klamrę – oglądamy swego rodzaju „odłamki teatru”. Fragmenty porozbijanej na drobne kawałki „Mewy” oraz fabułę „Sztuki hiszpańskiej”, która także toczy się w świecie teatru, a grający w niej aktorzy komentują swoje zadania w monologach kierowanych do widowni. Sceny z „Mewy” pozbawione ciągłości emocjonalnej są jakby laboratoryjnym zapisem wariantów scenicznych, czasami balansujących na granicy przerysowania – jak wtedy, gdy Komorowska (grająca Arkadinę) w scenie, gdy ta próbuje zatrzymać przy sobie kochanka, zdejmuje buty i odgrywa cały balet zakończony gruchnięciem Trigorinowi do stóp. W „Sztuce hiszpańskiej” uwaga kieruje się na rozważania na temat statusu aktora w teatrze. Widowisko w Dramatycznym jest wspaniale skonstruowane, zrytmizowane, pełne scen wielkiej urody i klasy.

Polityka 42.2004 (2474) z dnia 16.10.2004; Kultura; s. 60
Reklama