Na polskie firmy, które mają oddziały za granicą, padł właśnie blady strach. Mogą bowiem podzielićlos Joanny Jarosz, właścicielki New Knitting z Sosnowca, którą fiskus w końcu zniszczył potrzyipółletniej walce. Jarosz do swojego niemieckiego oddziału wysyłała wyprodukowane w Sosnowcusweterki (pisaliśmy o niej w Raporcie „Podatkowy terror” z 6.09.2003 r.), przykładnie rozliczając sięzarówno z polskim jak i niemieckim fiskusem. Potwierdziła to kontrola z urzędu skarbowego. Po jakimśczasie firmę odwiedziła następna kontrola z tego samego urzędu, która doszła do wniosku, że firmie nienależy się zwrot VAT. Nikt nie kwestionował faktu, że sweterki z Polski zostały sprzedane do Niemiec,wątpliwości dotyczyły tylko tego, czy sprzedaż towaru do oddziału zagranicznego jest eksportem, choćpotwierdzają to wszystkie podatkowe autorytety.
Po trzech latach wydawało się, że Joanna Jarosz sprawę wygrała. Wojewódzki Sąd Administracyjnyuznał, że podatnik ma rację. 140 pracownic śląskiej firmy przestało drżeć, że stracą pracę. Niestety, IzbaSkarbowa w Katowicach postanowiła udowodnić, że z fiskusem nikt nie wygra. Odwołała się od wyrokudo NSA w Warszawie. Ten właśnie orzekł, że wprawdzie sprzedaż sweterków jest eksportem, ale zwrotVAT się nie należy, bo... firma nie miała zezwolenia urzędu skarbowego na otwarcie oddziału w Niemczech.New Knitting nie jest w stanie zapłacić polskiego VAT od sprzedanych w Niemczech sweterków.Musi więc ogłosić upadłość i zwolnić pracowników.
Z przepisów wcale nie wynika, że trzeba mieć wspomniane zezwolenie. Urząd Skarbowy w Sosnowcuwręcz mówi, że nie ma w tej kwestii żadnych procedur. Wojciecha Błaszczyka, społecznego rzecznikaprzedsiębiorców przy Polskiej Konfederacji Przedsiębiorców Prywatnych, zdumiewa brak zainteresowaniaspołecznymi skutkami takich wyroków.