Archiwum Polityki

Kerry trochę lepszy

Kiedy przed wyborami 1960 r., u progu ery telewizyjnej,wiceprezydent Richard Nixon zgodziłsię na debatę przed kamerami z mało znanymsenatorem Johnem F. Kennedym, wiceprezydentbył bardziej doświadczony, lepiej znał świat, a mimoto debatę przegrał, ponieważ był niedogolonyi zgrzany. Z powodu kontuzji przestępował z nogina nogę, co sprawiało wrażenie zniecierpliwienia.Kennedy budził większe zainteresowanie i sympatię,był wyższy, przystojny i to on wygrał wybory.Przez kolejne 40 lat debaty telewizyjne stawały sięcoraz bardziej niezbędnym elementem demokracjitelewizyjnej.

Pierwsza debata Bush–Kerry, którą obserwowało60 mln telewidzów, była zgodna z regułami gry.Obaj panowie byli jednakowo opakowani, mielitakie same znaczki w tej samej klapie, obie małżonkiwystąpiły w łudząco podobnych garsonkach.Atmosfera była elegancka, nikt nikogo nie wyzywałod kłamców (brutalne ataki pozostawiono do płatnychprogramów obu stron). Debata miała przebiegwyrównany, ale zgodnie z dotychczasowymdoświadczeniem okazała się bardziej korzystna dlasenatora niż dla urzędującego prezydenta, którystracił dotychczasową przewagę w sondażach.Symbioza demokracji i mediów posunęła się takdalece, iż nikt nie kwestionuje, że debata to najważniejsze90 minut dla kampanii, a może i dlademokracji amerykańskiej. Niestety, trudno oprzećsię wrażeniu, że żaden z jej uczestników nie jestmężem stanu na miarę naszych marzeń.

(Pass.)

Polityka 41.2004 (2473) z dnia 09.10.2004; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 18
Reklama