Archiwum Polityki

Nowa gwiazda

Krzysztofowi Janikowi rośnie w SLD konkurent. Jacek Zdrojewski, od kilku miesięcy poseł (zastąpił zmarłego Aleksandra Małachowskiego) i mazowiecki baron Sojuszu, staje się coraz bardziej wyrazistą postacią w partii. Niewykluczone, że podczas zbliżającej się konwencji ugrupowania stanie w szranki z Janikiem o fotel przewodniczącego. Sam Zdrojewski na razie temu zaprzecza, ale na ostatnim posiedzeniu Rady Krajowej SLD Ryszard Kalisz skomentował barwne wystąpienie posła: „Gratuluję ci Jacku. Miałeś dobre, nawet wyborcze wystąpienie”. Zdrojewski jest uważany za lewicowego radykała, krytykuje premiera Belkę, mówi, że SLD musi przestać „podlizywać się Kościołowi”, domaga się jak najszybszego wycofania polskich wojsk z Iraku. Chce rozliczać liderów SLD za spadek notowań partii, a na pomysł prezydenta o jednoczeniu lewicy odpowiada – „nie potrzebujemy całować namiestnikowskich pierścieni”. Dla czytelników „Trybuny” stał się Zdrojewski idolem, wielu uważa go za mocnego człowieka lewicy, którego dotąd brakowało.

On sam przypomina, że gdy wybierano go na mazowieckiego barona, lojalnie uprzedzał swoich kolegów, że staje się coraz bardziej socjalistą: – Skończył się czas jednomyślności w SLD – podkreśla Zdrojewski. – Może to nie on jest taki radykalny, tylko tło jest bezbarwne – mówi Marek Wikliński, poseł SLD, wiceszef mazowieckiego Sojuszu. – W partii nie ma dyskusji. Poza tym monopolu na głośne mówienie o problemach partii nie ma kolega Krzysztof Martens. Krzysztof Janik uważa, że tacy ludzie jak Zdrojewski są Sojuszowi potrzebni, bo sieją ferment, być może nawet twórczy. – Na razie to myślenie, które jest wyrazem pewnego chciejstwa, teraz czekam na przekucie go w konkretne projekty polityczne – mówi Janik.

Polityka 39.2004 (2471) z dnia 25.09.2004; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 14
Reklama