Archiwum Polityki

Remont i przeprowadzka

++

Miodowe lata” z roku na rok stają się produktem coraz bardziej krajowym. Początkowo komediowe dialogi były przystosowywane do polskich realiów, stopniowo coraz bardziej oddalały się od oryginalnych, a teraz pisane są podobno wyłącznie przez rodzimych autorów. Rzadko skrzące się szybką i celną pointą (ekranowe rozmowy są podstawą sitcomu), brzmią czasem nadal jak niezbyt udolne tłumaczenie, np. „Spalę cukier na popiół i wyrzucę przez okno”. Palony cukier to, jak wiadomo, karmel. Albo „My, ludzie bogaci, potrafimy docenić, jak jest bogato”, to zdanie też trochę szumi w uszach. Na szczęście, niezbyt wyrafinowane dialogi udatnie udoskonalane są przez aktorską parę: Cezarego Żaka i Artura Barcisia. Szczególnie Barciś w roli zakompleksionego chudeusza wykazuje momentami prawdziwy talent komiczny.

W obecnej edycji „Miodowe lata” pokazują całkiem nowe oblicze. Zmieniła się formuła tej komedii, jej czas wydłuża się do pół godziny, scenografia wychodzi ze studia w plener oraz, co dla niektórych mogło stanowić ważny sygnał, a co inni przyjmą z ulgą i aplauzem, znika śmiech zza kadru. Bohaterowie przenoszą się do luksusowej willi w Konstancinie i próbują odnaleźć w nowych dla nich warunkach. Od początku zresztą popadają w tarapaty, pomijając dopisek euro przy cenie. Tak to dzięki UE zyskaliśmy całkiem nowy temat do żartów. I dobrze, bo blondynki, teściowe oraz PRL już się trochę przejadły.

Krystyna Lubelska

„Całkiem nowe miodowe lata”, reż. Maciej Wojtyszko (1-6 odcinek), sobota godz. 20.00, Polsat

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 38.2004 (2470) z dnia 18.09.2004; Kultura; s. 53
Reklama