To projekt dramatu psychologicznego, w którym głównym motywem jest obsesja podejrzeń. Bohater-dyplomata, grany przez Zbigniewa Zapasiewicza, jest idealistą. Najpiękniejsze lata życia oddał zmaganiom o wolność i dziś przeżywa słodycz rozczarowania. Wiktora poznajemy w chwili, gdy jako ambasador Polski w Urugwaju boleśnie przeżywa nagłą śmierć ukochanej żony. Przyjeżdżając do kraju, spotyka rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Olega (Nikita Michałkow), z którym przyjaźnił się przed dwudziestu laty. Był wtedy działaczem podziemia, a Oleg stawiał pierwsze kroki w dyplomacji sowieckiej w Polsce. Z tamtych lat datuje się ich zażyła przyjaźń obciążona dwoma podejrzeniami. W oczach Wiktora Oleg mógł być w swojej ambasadzie oddelegowany do infiltrowania polskiego podziemia. Po drugie, bliska przyjaźń Olega ze zmarłą właśnie żoną Wiktora zawiera w sobie podejrzenie, czy zmarła nie zdradziła męża z ujmującym do dziś Rosjaninem. Tymczasem w polskiej ambasadzie w Urugwaju pracuje młody protegowany Wiktora, który ze studiów w Rosji przywiózł żonę Rosjankę – Oksanę. Po powrocie z Polski Wiktor nieświadomie przelewa część uczuć do zmarłej żony na małżonkę swego podwładnego.
Głównym środkiem wyrazu, na którym film się opiera, jest aktorstwo. Scenariusz powstał z myślą o konkretnej obsadzie: oprócz Zbigniewa Zapasiewicza i Nikity Michałkowa w filmie wystąpią Jerzy Stuhr i Daniel Olbrychski, a sława wszystkich tych artystów przekracza granice ich krajów. Co do roli młodej Rosjanki – liczę na odkrycie nowej pokoleniowej twarzy. Klimat „Persony non grata” w pierwszej części może przypominać „Ostatnie tango w Paryżu”. Rozważam użycie techniki cinemascope, która paradoksalnie sprawdza się czasem w filmach kameralnych i psychologicznych, pozwalając na koncentracje na bliskich planach.