Archiwum Polityki

Dyrektor nie chce odejść

Kiedy minister Skarbu Państwa odwołał Pawła Brzezickiego ze stanowiska dyrektora Przedsiębiorstwa Państwowego Polska Żegluga Morska w Szczecinie, rada pracownicza powiedziała: wara, i odmówiła wyznaczenia tymczasowego kierownika firmy. Cały kraj przekonał się, że – paradoksalnie – Skarb Państwa w przedsiębiorstwie stricte państwowym ma mniej do gadania aniżeli w spółce, gdzie jest właścicielem 50 czy 30 proc. akcji. Do obrony biurowca PŻM jego kierownictwo ściągnęło marynarzy oczekujących na wypłynięcie w rejs. Ze statków PŻM jak na komendę popłynęły protesty. Na ulice Szczecina wyszli pracownicy wraz z rodzinami.

Odwołany dyrektor umiał maksymalnie wykorzystać archaiczny dziś model przedsiębiorstwa państwowego (PP). Świadectwem czego są wielkie ogłoszenia prasowe broniące dyrektora i opłacane przez kierowane przez niego przedsiębiorstwo. W PŻM, zamiast rady nadzorczej ustanawianej przez właściciela, działa tzw. samorząd załogi w postaci rady pracowniczej. Na jej skład właściciel nie ma wpływu. Dzieje się tak w myśl ustawy o PP, przyjętej przez Sejm we wrześniu 1981 r. na fali „święta Solidarności”. Obecnie w dobie bezrobocia pracownicy bardziej niż o zakład troszczą się o własne miejsca pracy, których dysponentem jest dyrektor. W ten sposób dyrektorzy PP stali się udzielnymi władcami państwowego majątku. Posłusznych nagradzają, nieposłusznych karzą. W ten sposób tworzą się grupy interesów.

Przewodniczący rady pracowniczej, która wybrała Brzezickiego na dyrektora, po upływie kadencji został szefem oddziału PŻM w Warszawie; gdy odszedł na emeryturę, stanowisko po nim objęła córka. Kolejny przewodniczący rady został nagrodzony funkcją dyrektora do spraw pracowniczych.

Polityka 36.2004 (2468) z dnia 04.09.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama