Tak czy inaczej, obywatele powinni być przygotowani, że od września wypada nosić przy sobie dowód osobisty, gdyż tych, którzy poproszą o poparcie na piśmie różnych inicjatyw, będzie wielu. Jesienią polska polityka postanowiła wyjść na ulice i tam szukać wyborców. Panuje przekonanie, że nowe wybory parlamentarne odbędą się na przełomie maja i czerwca przyszłego roku, gdyż nikt nie ma większych wątpliwości, że w październiku rząd Marka Belki uzyska od Sejmu kolejne wotum zaufania, nawet jeżeli obecnie SDPL nieco grymasi. Tak czy inaczej, do wyborów pozostało ledwie kilka miesięcy.
Krajobraz przed bitwą
Stan obecny nikogo nie zadowala. Polityka polska weszła w okres frustrującej stabilizacji. Co z tego, że PO prowadzi w sondażach zbierając 25-proc. poparcie? To jest niezła zaliczka na wyborcze zwycięstwo, ale stanowczo zbyt mało, aby stworzyć dobry, jako tako spójny programowo rząd. Koalicyjny rząd z PiS, do którego trzeba będzie najprawdopodobniej jeszcze kogoś dopraszać, szybko może okazać się gabinetem rozczarowań i rychłego upadku.
Prawo i Sprawiedliwość nie pozbyło się marzeń o przewodzeniu polskiej prawicy. Tymczasem nie pomogły udane obchody rocznicy Powstania Warszawskiego. Podbudował wprawdzie swoje prezydenckie aspiracje Lech Kaczyński, ale PiS jako partia zyskała mniej niż liczyła.
Roman Giertych z wielką pewnością siebie zapowiada, że Liga Polskich Rodzin samodzielnie wygra wybory, ale od lat na to ugrupowanie głosuje mniej więcej ta sama liczba osób (zmobilizowanych przez Radio Maryja i antyunijne hasła), zaś lepsze procentowo wyniki, na przykład w wyborach europejskich, są wynikiem niższej frekwencji wyborczej.
Na lewicy pełne rozczarowanie. SDPL balansuje wokół progu 5 proc. i wyborca uparcie nie chce dostrzec nowej lewicowej jakości w partii Marka Borowskiego.