Archiwum Polityki

Świętokrzyskie naciska w Strasburgu

W Parlamencie Europejskim mamy nie tylko naszych deputowanych, ale też polskich lobbystów. Pośród 4718 tzw. przedstawicieli grup interesu oficjalnie akredytowanych w Strasburgu można jednak odnaleźć zaledwie kilkunastu rodaków: przedstawicieli firm (zwłaszcza banków), organizacji branżowych, ale przede wszystkim reprezentantów instytucji samorządowych i pozarządowych.

Co można wylobbować w Parlamencie Europejskim? Przede wszystkim zabiegać o promocję regionu i zainteresować nim zagranicznych inwestorów. – Chcemy zachęcić firmy francuskie, zamierzające przenosić produkcję na wschód, aby wzięły pod uwagę województwo świętokrzyskie – mówi Paweł Gajewski, oddelegowany do PE przez Urząd Marszałkowski. – Otrzymaliśmy także propozycje staży zagranicznych dla osób z regionu. Staramy się jednak nie angażować w projekty wymagające własnych nakładów finansowych. Rachunki na utrzymanie biura płacone są z funduszy samorządowych oraz przez Związek Miast i Gmin.

Działają już przy PE biura Mazowsza, Małopolski, Śląska, Warmii i Mazur, niedługo otworzy swoje przedstawicielstwo Kraków. Dość silne jest też lobby polskich organizacji pozarządowych (m.in. Fundacja OśKa, Instytut Spraw Publicznych, Fundacja Schumana, w sumie 20 organizacji). – Przekazujemy zainteresowanym wszystkie bieżące zmiany w przepisach i regulacjach prawa unijnego, tak aby mogli oni od razu reagować i lepiej się przygotować do absorpcji unijnych pieniędzy – mówi „pozarządowy” lobbysta Paweł Krzeczunowicz.

Choć przyczółek lobbingowy został w PE przez Polaków wzięty, to na tle innych krajów, nawet z dziesiątki nowo przyjętych, nasza reprezentacja liczbowo wygląda na razie bardzo skromnie.

Polityka 35.2004 (2467) z dnia 28.08.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama