Archiwum Polityki

Hollywood ocala świat

+

Oglądając filmy akcji takie jak „Zapłata” Johna Woo, miewam podejrzenie, że gdyby prezydent Bush zamiast żołnierzy wysłał do Iraku facetów z Hollywood, dawno miałby zakończony konflikt, a dodatkowo w kieszeni następną kadencję w Białym Domu. Film nadaje się do oglądania w sobotni wieczór, ponieważ zrealizowany został w myśl zasady: lubimy te filmy, które już znamy, kochamy tych aktorów, których wielokrotnie widzieliśmy. Początkowo w „Zapłacie” świat zbawiać miał Matt Damon, ale wymigał się od głównej roli, polecając swego przyjaciela Bena Afflecka. Partneruje mu Uma Thurman, jednak sceny walk z jej udziałem są tylko cieniem tego, co zobaczyć można w „Kill Billu”. Scenariusz filmu jest przystępny dla wszystkich: główny bohater Michael Jennings jest genialnym inżynierem komputerowym, swój talent wynajmuje różnym firmom, zaś po wykonaniu zamówienia z jego umysłu wykasowana zostaje krótkotrwała pamięć, aby efektów swojej pracy nie mógł zdradzić konkurencji. Pewnego dnia pojawia się zamówienie specjalne... Później następuje rutyna: trup kładzie się gęsto i często, są uliczne pościgi, ściana ognia, i nawet w pewnym momencie miasto przypominające Manhattan skazane jest na nuklearną zagładę. Ale nie denerwujemy się zbytnio, wiemy bowiem, jak to wszystko się skończy.

Klęski dopełnia brak ostrzeżenia przed dubbingiem. To co mówią (byle jak) nasi aktorzy, nie zgadza się z tym, co czyta się w polskich napisach.

Marek Sobczak

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 35.2004 (2467) z dnia 28.08.2004; Kultura; s. 56
Reklama