Archiwum Polityki

Surowy Makbet

+++

Teatr europejski wyrasta ze słowa i słowu należy przywrócić w teatrze należną mu rangę – mówi Andrzej Wajda. W myśl tego założenia reżyser konsekwentnie ze słów buduje swoją inscenizację „Makbeta” w Starym Teatrze. Obraz gra rolę drugoplanową. Umowność sztuki podkreślają wszystkie zabiegi inscenizacyjne (zmiana dekoracji na oczach widzów, zamek królewski zredukowany do dwóch krzeseł, armia idącą na Makbeta symbolizowana przez jednego łucznika). Doskonale ascetyczna, sprowadzona do czytelnych znaków scenografia Krystyny Zachwatowicz wnosi do spektaklu współczesność i uniwersalność zarazem. Aktorzy noszą mundury oddziałów specjalnych, kominiarki. Ciała poległych, zapakowane w czarne foliowe worki – obrazy znane z telewizyjnych korespondencji wojennych – symbolizują jednocześnie wojnę, która może toczyć się wszędzie. Współczesność wdziera się na scenę także dzięki nowemu przekładowi Antoniego Libery, który odpakowuje dialogi z anachronicznego patosu. Makbet, kreowany przez Krzysztofa Globisza, przywodzi na myśl tezę Hanny Arendt o banalności zła. Kiedy strachliwy, pozbawiony inicjatywy, starzejący się człowiek skuszony przez wiedźmy i żonę (Iwona Bielska, niestety nie przekonuje jako Lady Makbet) wkracza wreszcie na drogę zbrodni, szybko porzuca skrupuły i zmienia się w krwawego tyrana, który rozkręca spiralę zbrodni. Po raz kolejny okazuje się, że zło nie potrzebuje wyjątkowego kostiumu.

Katarzyna Janowska

William Szekspir „Makbet”, premiera 26 listopada 2004 r. Stary Teatr w Krakowie, reż. Andrzej Wajda.

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 50.2004 (2482) z dnia 11.12.2004; Kultura; s. 71
Reklama