Archiwum Polityki

Kerik w tarapatach

Były szef nowojorskiej policji Bernard Kerik zasłynął swego czasu z niekonwencjonalnych metod śledczych. Udawał sutenera, handlarza narkotyków, przebierał się i mieszał z przestępczym półświatkiem.

W uznaniu za jego postawę podczas zamachów 11 września 2001 r. ówczesny burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani rekomendował go George’owi Bushowi na sekretarza bezpieczeństwa wewnętrznego. I to był początek kłopotów Kerika. Zaraz po ogłoszeniu nominacji zaczęto kwestionować jego uczciwość. Okazało się, że nielegalnie zatrudniał imigrantkę jako nianię. Pod presją mediów zrezygnował ze stanowiska. Jednak lawiny skandali nie udało się już zatrzymać. Niedługo potem wyszło na jaw, że Kerik był udziałowcem produkującej broń firmy Taser International, której pistolety używane są przez amerykańskich policjantów. Niedawno wybuchła nowa afera. Prokurator generalny New Jersey oskarżył Kerika, że zapłacił tylko niewielką część rachunku za renowację mieszkania w Riverdale na Bronksie, resztę miała pokryć firma, którą podejrzewa się o związki z mafijną rodziną Gambino.

Polityka 49.2005 (2533) z dnia 10.12.2005; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 17
Reklama