Pojęcie „inwigilacja prawicy” robi prawdziwą karierę. Nie tylko dlatego, że lider rządzącej partii zapowiada ujawnienie 21 tomów akt śledztwa w tej sprawie. Także dlatego, że termin ten okazuje się być coraz pojemniejszy.
Wedle słowników „inwigilacja” to „systematyczna tajna obserwacja kogoś, tajny nadzór nad kimś; śledzenie”. Jarosław Kaczyński twierdzi, że chodziło o coś dużo gorszego: przygotowywanie przeciwko niemu i jego politycznym przyjaciołom zarzutów karnych i prowokacji. Co więcej: nie tylko wyraził nadzieję, że akta ze śledztwa w tej sprawie zostaną rychło upublicznione. Zasugerował też, że może to zaszkodzić „tym wszystkim, którzy na początku lat 90.
Polityka
48.2005
(2532) z dnia 03.12.2005;
Kraj;
s. 28