Archiwum Polityki

Kogo miał na myśli?

Ledwo skończyły się kłopoty Jacka Kurskiego z sądem dyscyplinarnym PiS, a już pojawiły się nowe. Do sądu w Gdańsku wpłynęły pozwy o zniesławienie z powództwa cywilnego braci Jacka i Witolda Merklów. A immunitet poselski nie chroni przed odpowiedzialnością cywilną.

Pozwy te też są pokłosiem udziału Kurskiego w kampanii wyborczej. Dotyczą wypowiedzi w radiu RMF FM i TVN. Obrzydzając wyborcom Tuska, przyjaciela liberałów – „uczciwych inaczej”, Kurski wymienił osiem nazwisk, w tym Merkla. Stwierdził, że wielu z wymienionych „siedziało, wielu z nich miało bardzo długie przewody sądowe. I są odpowiedzialni za gigantyczne afery prywatyzacyjne: Wedel, Huta Lucchini, KGHM Polska Miedź, Stocznia Gdyńska, Stocznia Gdańska”.

Bracia Merklowie poczuli się zniesławieni. Argumentują, że nie byli podejrzani, oskarżeni, skazani, pozbawiani wolności w związku z procesami prywatyzacyjnymi. Nie toczyły się i nie toczą wobec nich żadne postępowania karne. Prócz przeprosin domagają się od pozwanego po 25 tys. zł – Jacek dla Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym, Witold – dla Hospicjum im. św. Siostry Faustyny. Jacek Kurski pytany, o którego Merkla chodziło i co konkretnie może mu zarzucić, żartuje: – Muszę się zastanowić, czy przypadkiem nie chodziło mi o Angelę Merkel. Widziałem ją na niejednym zdjęciu z Donaldem Tuskiem. Serio dodaje, że nie chce przedwcześnie zdradzać linii obrony. Jeśli Kurski chce się bronić przed wszystkimi Merklami, to linią obrony może być tylko Wał Pomorski.

Polityka 48.2005 (2532) z dnia 03.12.2005; Fusy plusy i minusy; s. 105
Reklama