Archiwum Polityki

Korek przed sądem

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zaczął się proces Andrzeja H. ps. Korek i pięciu innych osób oskarżonych o udział w przestępczej grupie i przemyt do Polski 325 kg kokainy. Narkotyki wjechały do Polski drogą morską. Tu jednak transport wpadł w ręce celników. Gdański zarząd policyjnego CBŚ dotarł do sprawcy kontrabandy i jego wspólników. Korka aresztowano w lipcu 2004 r.

49-letni Andrzej H. to boss stołecznego gangu zwanego grupą mokotowską. W czasach, kiedy światem przestępczym niepodzielnie rządził Pruszków, Korek współpracował z liderami tego gangu. Posiadał kilka restauracji i hoteli, co ułatwiało mu pranie pieniędzy zlecane przez gangsterów z Pruszkowa. Kiedy zarząd grupy pruszkowskiej trafił w 2000 r. za kraty, Korek wybił się na samodzielność. Do opornych kazał strzelać. Ofiarami byli albo przeciwnicy Korka, albo jego ludzie. Grupa mokotowska poza narkotykami wyspecjalizowała się w porwaniach dla okupu. To jej członkowie stali za serią porwań w okolicach Warszawy. Sam Korek uchodził za majętnego biznesmena. Nobliwy wygląd, eleganckie garnitury, luksusowe limuzyny i piękne kobiety – lubił prezentować się na wyszukanym tle, chociaż z wykształcenia był spawaczem po zawodówce.

Przez lata warszawiaków zadziwiała jego kompletna bezkarność. W stolicy czuł się na tyle mocno, że aż do aresztowania brylował na salonach. W końcu wpadł, ale rozpracowała go nie warszawska policja, a funkcjonariusze z Gdańska. Być może podczas procesu zostaną ujawnione sposoby, z jakimi Andrzej H. załatwił sobie to, że stołeczna policja nie umiała (nie chciała?) doprowadzić go przed oblicze sądu.

Polityka 47.2005 (2531) z dnia 26.11.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama