Archiwum Polityki

Niezatapialny Kurski

W programie „Co z tą Polską?” wyemitowanym 17 listopada br. Jacek Kurski po raz kolejny kategorycznie stwierdził, że nie powiedział tego, co powiedział. Chodzi o odpowiedź, której przy świadkach 4 listopada udzielił na korytarzu Radia Tok FM Tomaszowi Lisowi na pytanie, po co wyciągnął Tuskowi dziadka w Wehrmachcie: „Wehrmacht to ściema, ale naród jest głupi i ciemny, i uwierzy. Więc wchodzimy w to”. Należę do grona osób, które były uczestnikami tej rozmowy – ja akurat całkowicie biernym, ale przytomnym – obok Katarzyny Kolendy-Zaleskiej oraz Tomasza Wołka. Do tego, co w sprawie wiadomo, chciałbym jeszcze coś dodać.

Tego dnia, jak w każdy piątek, mieliśmy wziąć udział w dyskusji komentatorów, a Jacek Kurski wyszedł ze studia, w którym akurat udzielił wywiadu. Byłem świadkiem, że inkryminowane słowa rzeczywiście zostały wypowiedziane, zabrzmiały jak soczysta puenta. Po tym, jak Tomasz Lis przytoczył je przed mikrofonem, mieliśmy małą wątpliwość, czy uczynił słusznie. Rozmowę można było potraktować jako prywatną, zwłaszcza że przynajmniej dwie osoby, to jest Katarzyna Kolenda-Zaleska oraz Tomasz Lis, znały się z Kurskim od wielu lat i byli ze sobą na „ty”. Lis otwarcie i z pełną determinacją wahania te uchylił, gdyż – jak powiedział – kierował się interesem wyższym i nie potrafił wyrazić przyzwolenia na tego rodzaju cynizm polityczny.

Ja mam tu jeszcze jeden argument. Otóż w momencie, gdy dołączyłem do moich kolegów rozmawiających z Kurskim, spotkanie na pewno straciło kawiarniany charakter. Nie znałem wcześniej tego pana i nie było powodu, by ktokolwiek mógł sądzić, że przysiadłem się do jego kawiarnianego stolika.

Polityka 47.2005 (2531) z dnia 26.11.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama