Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Słowa piękne jak kobiety

Skończył 95 lat i wydał swój dziesiąty słownik. Autor podchodzi do słów z szacunkiem i czułością. Czytając jego słowniki jak książki, płynąc w niewiadomym kierunku za odsyłaczami do kolejnych haseł, odnosi się wrażenie, że świat słów, pojęć, abstrakcji jest dla najsłynniejszego polskiego leksykografa najistotniejszą rzeczywistością.

Sam Kopaliński jest legendą. W czasach coraz węższych specjalizacji trudno uwierzyć, że słowniki, zawierające miliony haseł, liczące w sumie prawie dziesięć tysięcy stron, opracował jeden człowiek.

Kopaliński lubi otaczać się woalem tajemnicy. Wiele osób łapie się na tym, że zna go od lat, a mimo to niewiele o nim wie. W stosunkach towarzyskich utrzymuje bezpieczny dystans. Cały dzień pracuje. Czas dla przyjaciół miewa wieczorami, ale nie lubi trwonić go na rozmowy o niczym.

Unika rozgłosu, nie udziela wywiadów, nie pokazuje się w telewizji. Na promocje swoich książek zaprasza głównie znajomych. Jego wieczory autorskie kilka razy prowadził Andrzej Szczypiorski. Pisarz podkreślał, że na słownikach Kopalińskiego wychowało się kilka pokoleń Polaków.

Mieszka z żoną Adą nieopodal ulicy Koszykowej. Jeszcze nie tak dawno można go było zobaczyć, jak lekko utykając, zawsze samotnie, spaceruje Agrykolą. Szczupły, wysoki starszy pan.

Jerzy Markuszewski, reżyser: – Zawsze chodzi pieszo. Dwa lata temu, po wspólnej kolacji u znajomych, chcieliśmy go odwieźć do domu. Ale podziękował i poszedł spacerem. A przecież jest już bardzo dorosłym człowiekiem.

Jesienią minionego roku obchodził dziewięćdziesiąte piąte urodziny. Mówią o nim: geniusz, wyjątkowy człowiek, przyjaźń z nim to zaszczyt.

Stefania Grodzieńska: – Cenię go bardzo między innymi za to, że jest starszy ode mnie. Pod tym względem jest wyjątkowy. Cechuje go skoczność umysłu, a to więcej niż żywość. W wywiadzie dotyczącym „Leksykonu wątków miłosnych w literaturze”, mówię:

Wśród tych Hamletów z Ofeliami nie wymieniłeś słynnego wątku Stefci z Waldemarem z „Trędowatej”.

Polityka 5.2003 (2386) z dnia 01.02.2003; Kultura; s. 54
Reklama