Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Służewiec redivivus!

Mija właśnie czterysta lat...

Ale zacznijmy od początku. Krzysztof Dorohostajski chłopem był na schwał. Tym przewyższył Mickiewicza, że w Wereszczakównie nie tylko się kochał, ale ułożył ją również w ślubnej łożnicy, gdzie zresztą trzecią mu była, po Chodkiewiczównie i Chodkiewiczowej (sic!), tej ostatniej z Radziwiłłów. Same już parantele wskazują, że nie tylko na polu matrymonialnym święcił przewagi, acz nikt mu tu nie odmówi pozycji eksperta, czego dowodem jego podręcznik „Porządek, według którego aby się małżonka moja i czeladź przy niej będąca sprawowała”. Był także rycerzem znamienitym, który niepospolite męstwo wykazał podczas wojny szwedzkiej i później pod Smoleńskiem. Pomimo że nieprzejednany protestant i zażarty wróg jezuitów, pozostał zawsze wierny, nawet w trudnych dniach rokoszu Zebrzydowskiego, arcykatolickiemu królowi Zygmuntowi III. Nic dziwnego, że Waza (to właśnie umożliwiło znamienite ożenki) stanowisk mu nie żałował i wyprotegował aż do rangi marszałka wielkiego litewskiego. Kształcony w Strasburgu, Fryburgu, Ferrarze i Bolonii najwięcej korzyści wyniósł jednak z nauk pobranych w Neapolu, gdzie wzięli go pod swoje skrzydła najsłynniejsi wówczas w Europie nauczyciele jazdy i hodowli koni. Dzięki pozyskanej od nich wiedzy, wzbogaconej niemałym doświadczeniem własnym, mógł unieśmiertelnić swoje imię skreślonym równo czterysta lat temu, w 1603 roku pańskim, wiekopomnym dziełem „Hippica, to jest o koniach księgi”.

W kwietniu 1927 r., witając na dworcu w Warszawie Gilberta Keitha Chestertona, powiedział Wieniawa-Długoszowski: „Dla prawdziwego mężczyzny istnieją tylko dwa zawody: poety albo kawalerzysty”, co uzupełnił jeszcze we wstępie do „Generała Lasalle” Duponta: „Jeśli się z mym twierdzeniem nie zgadzasz, dowodzi to, iż nie jesteś ani jednym, ani drugim, a jesteś natomiast, choćbyś sobie liczył tylko dwadzieścia jesieni, czy też pseudowiosen, starym i łysym tetrykiem z aspiracjami na starszego radcę podatkowego lub zgoła inkasenta podatkowego.

Polityka 5.2003 (2386) z dnia 01.02.2003; Stomma; s. 95
Reklama