Archiwum Polityki

Myśliwi do broni!

W artykule „Jak walczyć z ciemnogrodem” („Łowiec Polski” 1/03) Bolesław Kaja ubolewa nad stanem państwa. Martwi go, że Polska kontrolowana jest przez ekodewotki. One to „ścigają właścicieli źle zajmujących się swoimi czworonogami”. Jacyś „ekolodzy” rozwieszają ogromne postery z hasłami, naukowcy mają poglądy oparte „nie na wiedzy, a na obiegowych opiniach”, „Polujący politycy są, niestety, najpierw politykami, a dopiero potem myśliwymi”, a w końcu państwo „nie jest w stanie utrzymać na godziwym poziomie nawet armii”. Kaja przedstawia jednak program naprawy. Przede wszystkim: „Wymusić dopuszczenie do telewizji myśliwych”, postuluje też ograniczenie kosztów uprawiania myślistwa („Jest to także szansa na wstąpienie do PZŁ rzeszy potencjalnych myśliwych wiejskich, dziś zajmujących się niestety kłusownictwem”) i rozpoczęcie szeroko zakrojonej akcji popularyzacji łowiectwa. „Edukacja łowiecka powinna się rozpoczynać już w szkołach podstawowych, ale głównie średnich” – postuluje Kaja i idzie dalej: „Za bardzo istotne (...) uważam podjęcie współpracy z harcerstwem”. Ale i tego mu mało. Nawołuje: „Nie pozwólmy, by nasze dzieci wychowywały się same”.

Oczywiście. Po powrocie ze szkoły myśliwskiej zaopiekują się nimi wykwalifikowani myśliwi. Nad edukacją będą czuwać prawdziwi mądrzy profesorowie-myśliwi, myśliwi-politycy zapewnią państwu stabilność, rozrywki dostarczą wpuszczeni do telewizji myśliwi, a bezpieczeństwa będzie strzegła armia harcerzy-myśliwych i byli kłusownicy powołani do PZŁ.

ARP

Polityka 6.2003 (2387) z dnia 08.02.2003; Fusy plusy i minusy; s. 94
Reklama