ENA, Państwową Szkołę Administracji, utworzył w 1945 r. Charles de Gaulle. Przyświecała mu wielka wizja, iż zgromadzi oto pod jednym dachem najlepszych i najbystrzejszych, wykształci ich na przywódców i że ruszą stąd w świat w wiernej służbie Francji i jej wielkości. ENA stała się instytucją. 6 z 14 premierów V Republiki okazało się absolwentami ENA. Jest nim obecny prezydent Jacques Chirac i premier Lionel Jospin oraz 9 z 27 ministrów tworzących jego gabinet, a także kilku prezesów największych firm. Ale gwiazda ENA wydaje się gasnąć. Szkołę spotyka coraz bardziej zmasowana krytyka: że staromodna, oderwana od życia, niereformowalna. Francuzi, z upodobaniem oddający się wyzwaniom Internetu, patrzą na tę staruszkę z rosnącą obojętnością. Zmienili się też bowiem liderzy gospodarki: nie są nimi już szefowie prestiżowych państwowych gigantów, ale prezesi z sektora prywatnego, zwłaszcza zaś ci od Nowej Gospodarki. Dlatego dużo bardziej w cenie okazało wykształcenie menedżerskie, a później kariera w prywatnych firmach, które płacą lepiej. Najlepsi absolwenci ani myślą pracować dla państwa. Te czasy się skończyły. Jeszcze pięć lat temu na kursie przygotowawczym do ENA było 600 kandydatów, w tym roku – ledwie 280. Ile wśród nich znalazło się tęgich umysłów, takich jak przed laty, trudno powiedzieć.
Polityka
17.2001
(2295) z dnia 28.04.2001;
Cytaty;
s. 14
Reklama