Archiwum Polityki

„Goło,wesoło, nielegalnie”

Po artykule Anny Szulc (POLITYKA 15) napisało do nas wielu urażonych studentów. Według nich obraz krakowskiego miasteczka akademickiego został mocno przejaskrawiony, opisane problemy dotyczą wąskiej grupy osób, pozostali po prostu uczą się i pracują, mieszkając przy tym często w naprawdę ciężkich warunkach. Są jednak także głosy potwierdzające obserwacje autorki, ubolewające nad coraz niższą kondycją społeczności studenckiej.

Mieszkałem na miasteczku AGH przez 5 lat studiów i było to tylko 2 lata temu. Cieszy mnie fakt, że wprowadzono na niewielką skalę sprawiedliwość społeczną, wymagając zaświadczeń od US. Z drugiej strony handel w akademiku na pewno nie ustanie. Ja nie zajmowałem się małym biznesem. Brzydzę się takim kombinatorstwem. Owszem, czasem byłem klientem, bo jak po wódkę masz biec 3 przecznice czy 3 piętra, to się nie zastanawiasz, co wybrać. Niełatwo utrzymać kręgosłup moralny. Nie pochodzę z zamożnej rodziny, więc od III roku zacząłem pracować zawodowo. (...) Ominęło mnie wiele imprez, nie posmakowałem wszystkich aspektów życia studenckiego (rajdy), ale to poświęcenie pomogło mi w znalezieniu się na rynku pracy. Coś za coś. Niech inni kombinują. Winna jest nie tylko ogólna sytuacja ekonomiczna, ale także brak pomocy rządu. Nie ma tanich kredytów dla studentów jak w USA.

Misiek

 

Mieszkałem na miasteczku dwa lata (94/95 i 95/96), przez cały czas w Olimpie. Przez trzy kolejne byłem stałym bywalcem, bo robiłem tzw. laborki z hydromechaniki za kasę tym, którzy albo nie mieli czasu, albo ochoty. Obserwowałem rozkwit i upadek kolejnych melin, punkty, w których podrabiano pieczątki, zaświadczenia i inne dokumenty. Ostatnio spotkałem ogłoszenie władz uczelni o zawieszeniu prawa do miejsca w akademiku na rok dla gościa, który w pokoju hodował marihuanę. Przeładowane pokoje (tzw. legalni waleci) były przyczyną wynajdywania sobie różnych dziwnych miejsc, w których uprawiało się seks – kuchnia była tu na porządku dziennym. Jeśli dodać do tego karaluchy, Janosika o północy i codzienne kawalkady „Wiecznie Naj(...)anych i Głodnych” (WNiG – kto studiował na krakowskiej AGH, ten wie, o co jeszcze chodzi) wyłania nam się pełny obraz życia studenckiego na miasteczku.

Polityka 17.2001 (2295) z dnia 28.04.2001; Listy; s. 82
Reklama