Archiwum Polityki

Teatrzyk kukiełkowy

Im wybory bliżej, tym ciekawiej. Politycy są biedni – tyle naobiecywali, a elektoratowi ciągle mało, taki łasy tych obietnic i przymilanek. A wszystko przez to, że zdaniem autorytetu demokracja to wredny ustrój: ci co rządzą bądź zbierają się do rządzenia, nigdy nie są lepsi ani mądrzejsi od głosujących na nich. Kto ostatnio pocieszył się tą oczywistością? Ano wybitny parlamentarzysta; do Pinocheta jeździł z Wołkiem i ryngrafem, w Jedwabnem zakładał komitet obrońców spokoju tego miasta. Inaczej bowiem niż anioł w Sodomie – znalazł samych sprawiedliwych, jakże niesłusznie oskarżanych przez pismactwo. Wspomniany parlamentarzysta nie polenił się. W „Naszym Dzienniku” przypomniał o swoim istnieniu. Z chudych diet szarpnął się na płatne życzenia – dla czytelników „ND” i słuchaczy Radia Maryja. Czego im życzył „poseł Ziemi Łomżyńskiej” Michał Tomasz Kamiński? „Wielu łask Bożych z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego”. To że Kamiński (do niedawna z ZChN) może liczyć jedynie na wsłuchanych w ojca Rydzyka i czytaczy gazetki, nie dziwi. Dziwić może szermowanie dla przypomnienia o sobie imieniem Szafarza Łask. To częsty chwyt, stosowany przez pobudzonych ambicjonalnie. Podobno kiedyś w sądzie taki właśnie ambicjoner dorwał się do głosu.

– Boga biorę na świadka! – zaczął.
– Lista świadków jest już zamknięta – przerwał mu sędzia.

U nas nikt nikomu nie przerywa. Wolno mówić tak pięknie jak prałat ze św. Brygidy, wolno pisać tak szlachetnie jak Wojciech Wybranowski w dzienniku drukującym życzenia posła. Wybranowski bardzo się oburzył, że w szkołach będzie omawiany Holocaust, o którym dotąd godnie milczano.

Polityka 17.2001 (2295) z dnia 28.04.2001; Groński; s. 93
Reklama