Archiwum Polityki

Tydzień na świecie

Współudział w akcjach zbrojnych, w tym wysłanie wojsk lądowych, zaoferowały również Niemcy, Francja, Kanada i Australia. Interwencję USA popierają Rosja i Chiny. Ponad 40 państw – w tym również Polska – udostępniło swój obszar powietrzny. W pierwszej fazie operacji, której celem jest zniszczenie obrony przeciwlotniczej, systemów radarowych i łączności, użyto pocisków manewrujących Tomahawk oraz bombowców. Działania wspierają trzy lotniskowce USA oraz jeden brytyjski. Równolegle Amerykanie zapowiedzieli zakrojoną na szeroką skalę operację humanitarną mającą wesprzeć uciekinierów.

• „Ta dokładnie zaplanowana akcja ma uniemożliwić wykorzystywanie Afganistanu jak bazy do operacji terrorystycznych i uderzyć w potencjał militarny talibów. Ponad dwa tygodnie temu postawiłem talibom jasne warunki: zamknijcie obozy szkoleniowe terrorystów, wydajcie przywódców al Kaidy (organizacji ibn Ladena – red.) i uwolnijcie ośmioro cudzoziemców. Żaden z tych warunków nie został spełniony. Teraz talibowie za to zapłacą” – powiedział w orędziu do narodu prezydent George Bush. Brytyjski premier Tony Blair powiedział w oświadczeniu telewizyjnym, że jest przekonany o winie ibn Ladena. „Siatka terroru musi zostać zniszczona. Nie mogę ujawnić, jak długo potrwa operacja, będziemy jednak działać rozważnie i z determinacją”.

• Atakowi z powietrza towarzyszy kontrofensywa sił afgańskiej opozycji, skoordynowana z działaniami sojuszników. Wojska opozycyjnego wobec talibów Sojuszu Północnego znalazły się o 50 km od Kabulu. Do zaciętych walk doszło w okolicach Dżabel Seraj i Zarandż.

• Rządzący Afganistanem talibowie uznali amerykańskie uderzenie za akt terroru. Oficjalna agencja afgańska AIP minimalizuje straty. Podała także, że przywódca talibów mułła Omar oraz podejrzewany o zorganizowanie zamachów w USA Saudyjczyk Osama ibn Laden nie ucierpieli w nalotach.

Polityka 41.2001 (2319) z dnia 13.10.2001; Tydzień na świecie; s. 14
Reklama