Archiwum Polityki

W trójkę jedyni

Posłami do nowego parlamentu zostali Maciej i Roman Giertychowie. Maciej jest przewodniczącym Rady Naczelnej Stronnictwa Narodowego, Roman wiceprezesem Stronnictwa. Maciej jest synem, a Roman wnukiem jednego z głównych ideologów przedwojennej endecji Jędrzeja Giertycha. Wydają się być kolejnymi wcieleniami tej samej osoby.

Obaj przejęli poglądy przodka bez weryfikacji i próby buntu, choć świat wokół posunął się od 70–80 lat. Dostrzegają te same zagrożenia: w masonach, Niemcach i lewicy. Są przekonani o własnych racjach, dobrze wykształceni i bardzo aktywni. Kariera, praca naukowa, praktyka adwokacka są odsuwane w cień, gdy idą służyć Polsce, Narodowi i Kościołowi. Wiedzą najlepiej, co jest dla Polski dobre. Są absolutnie wierni tradycji swego nazwiska. Niewyobrażalne jest, żeby pojawił się Giertych, który choć trochę nie byłby narodowcem.

O Jędrzeju Giertychu niechętni mu plotkowali, że był zafascynowany Romanem Dmowskim tak bardzo, że powiesił w sypialni jego portret, żeby młoda żona zapatrzyła się w ideologa narodowej demokracji. Teraz jego syn i wnuk będą w Sejmie III RP współtworzyć polskie prawo i polską politykę. Udało im się to, co nie udało się dziadkowi, który był przed wojną tylko radnym Warszawy.

Jędrzej

Jędrzej Giertych urodził się w 1903 r. w Sosnowcu. Jego ojciec był dyrektorem fabryki, sam nie działał politycznie, ale wspierał finansowo organizacje narodowe. Jędrzej ukończył prawo i nauki polityczne w Warszawie, był przewodniczącym Wydziału Zagranicznego ZHP, pracował w polskim konsulacie w Olsztynie. W 1932 r., gdy władze sanacyjne czyściły organy państwowe z endeków, stracił obie posady. Oddał się publicystyce i coraz bardziej gorącym sporom o kształt Polski. O Piłsudskim do końca życia pisał, że był „niszczycielem, dezorganizatorem i rzeczywistym sprawcą katastrofy Polski w 1939 r.”

W 1936 r. wydał książkę „Tragizm losów Polski”, obwiniając Żydów o wszystko: nędzę, rozbiory, powstania, nawet Konstytucję 3 maja. Wyjściem miały być getta i usunięcie Żydów ze szkół i urzędów, a potem w ogóle z Polski. „Tragizm i komizm książki Giertycha” – zatytułował krytyczną recenzję inny endecki publicysta Wojciech Wasiutyński.

Polityka 41.2001 (2319) z dnia 13.10.2001; Kraj; s. 24
Reklama