Archiwum Polityki

Zostańcie z nami na dłużej

Rozstrzygnęliśmy tegoroczną edycję konkursu stypendialnego dla młodych, obiecujących polskich naukowców. Satysfakcji przysparza to, że udało nam się zgromadzić na ten cel więcej pieniędzy, niż pierwotnie planowaliśmy. Zmartwienia – że mimo wszystko stać nas tylko na dalece symboliczny gest. Choćby dlatego akcję „Zostańcie z nami” zamierzamy powtarzać co roku.

Kiedy przed kilkoma miesiącami w planach redakcyjnych pojawił się temat marnej doli młodych polskich adeptów nauki, trudno było ustrzec się obawy, że oto nakreślimy malowniczy obraz kilku tysięcy entuzjastów, by nie rzec dziwaków, którzy z jakichś desperackich powodów trawią swe talenty i intelektualne możliwości. Głodowe pensje lub doktoranckie stypendia, wątłe perspektywy rozwoju. Istniało też ryzyko, że przy dokładniejszej penetracji polskich uczelni objawi się pejzaż jeszcze bardziej ponury: negatywna selekcja przy doborze kadry akademickiej, wszechobecna chałtura, pogoń za dodatkowymi zajęciami, marginalne i przyczynkarskie tematy badawcze. No i masowa ucieczka najzdolniejszych na Zachód.

Raport „Desperados” (POLITYKA 10) postawił środowisku młodych naukowców diagnozę, w której znalazły się wszystkie te objawy. Owszem, gonią za chałturami, ale nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że nie ma innego wyjścia. Bo trzeba kupić lodówkę, buty dla dziecka, a także komputer, żeby mieć dostęp do światowej literatury. Rzeczywiście ci, którzy reprezentują uniwersalne dziedziny badawcze, uciekają na Zachód, jednak podstawowym powodem nie jest wcale pogoń za zarobkami – kuszą raczej prestiż, pewność zatrudnienia, niczym nieutrudniony dostęp do warsztatu badawczego, a więc łatwość wykonywania wymarzonego zawodu.

Kwesta

Obraz wyszedł nam zasmucający, ale też na tyle poruszający, by proklamować akcję stypendialną. Na początek wyłożyliśmy 50 tys. zł ogłaszając, że pula jest otwarta i apelujemy do świata biznesu o przyłączenie się do inicjatywy. Rokowania co do hojności ewentualnych sponsorów nie były zrazu optymistyczne, albowiem ustaliliśmy niekonwencjonalne zasady tego swoistego konkursu. W odróżnieniu od wszelkich istniejących programów stypendialnych nie oczekiwaliśmy od aplikantów przedstawienia precyzyjnego preliminarza wydatków i nie żądaliśmy, by były to wydatki koniecznie związane z pracą naukową.

Polityka 41.2001 (2319) z dnia 13.10.2001; Nauka; s. 74
Reklama