Archiwum Polityki

Drobne cwaniaczki

[bardzo dobre]

Woody Allen tym razem nie w roli znerwicowanego intelektualisty, lecz jako tytułowy drobny cwaniaczek, z drobnym wyrokiem na sumieniu, który szykuje kolejny skok. Metodę wybiera klasyczną: kupuje lokal położony w pobliżu banku, gdzie dla niepoznaki żona będzie wypiekać domową metodą ciasteczka, on zaś z kumplami zacznie drążyć tunel w wiadomym kierunku. Ale ten drobny cwaniaczek ma takiego samego pecha jak inni bohaterowie grani przez Allena, i jak można było się spodziewać, wykop nie doprowadzi go do skarbca. A jednak przedsięwzięcie niespodziewanie udaje się, ciasteczka wypiekane przez żonę robią furorę, biznes rozkręca się z dnia na dzień, powstaje sieć sklepików, potem duże przedsiębiorstwo itd. Allen jest przerażony powodzeniem, bo wie, że jak fortuna nadmiernie sprzyja, to potem gwałtownie się odwróci, natomiast żona, wręcz przeciwnie, pławi się w luksusie, nawiązuje bliskie kontakty z elitami, a nawet zaczyna czytać encyklopedię: na razie jest przy pierwszej literze i używa wyszukanych wyrazów rozpoczynających się od „a”. Nasi nowobogaccy mogliby tu pośmiać się trochę z samych siebie... Jak zwykle w filmach Allena zachwycają dialogi, na przykład taka rozmowa małżeńska. On: „Masz męża geniusza!”. Ona: „Czyżbym była bigamistką?”. Nieodparcie śmieszny jest sam Allen, zmuszany przez małżonkę do uczestnictwa w wytwornym życiu, które go potwornie nudzi. Pisano, że nie jest to najlepszy film tego genialnego reżysera, co jest pewnie prawdą, ale oby w kinie było jak najwięcej takich nie najlepszych filmów! (zp)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 40.2001 (2318) z dnia 06.10.2001; Kultura; s. 49
Reklama