W porcie w Gdyni od czerwca stoi pięć chłodniowców Transoceanu. Marynarzom pokończyły się kontrakty. W domach czekają rodziny. Oni jednak nie schodzą na ląd w obawie, że inni wierzyciele wepchną się przed nimi w kolejkę. Niektórzy od stycznia nie widzieli złamanego grosza.
Polscy armatorzy rzuceni 10 lat temu na głębokie wody powoli idą na dno. Statki aresztowane w obcych portach są licytowane za długi. Innym odmawia się zaopatrzenia w paliwo i żywność. Zdarza się, że załogi nie mają za co wrócić do kraju.
Solidarność marynarzy i rybaków, afiliowana przy ITF – Międzynarodowym Związku Transportowców, zagroziła rządowi akcją protestacyjną w Polsce i na arenie międzynarodowej. Nim marynarska Solidarność przeszła do gróźb, przez dwa lata z górą bez efektu zabiegała o rozmowy trójstronne – z udziałem armatorów, rządu jako właściciela firm armatorskich oraz związków zawodowych.
Polityka
33.2000
(2258) z dnia 12.08.2000;
Kraj;
s. 28