[dla każdego]
Dwoje dawnych wypędzonych: wileńska Polka i gdański Niemiec, trafia na siebie, gdy runęły mury i żelazne kurtyny, można więc trochę posprzątać po wojnach – dosłownej i zimnej. Zakładają międzynarodowe stowarzyszenie cmentarne mające troszczyć się, by wychodźcy mogli przynajmniej po śmierci spocząć w rodzinnej ziemi. Tymczasem szlachetna idea okazuje się wymarzoną przykrywką agresywnego, turystycznego biznesu; założycielom pozostaje bezsilny i bezskuteczny protest.
Polityka
33.2000
(2258) z dnia 12.08.2000;
Kultura;
s. 43