Archiwum Polityki

Genius loci

[dla każdego]

Dwoje dawnych wypędzonych: wileńska Polka i gdański Niemiec, trafia na siebie, gdy runęły mury i żelazne kurtyny, można więc trochę posprzątać po wojnach – dosłownej i zimnej. Zakładają międzynarodowe stowarzyszenie cmentarne mające troszczyć się, by wychodźcy mogli przynajmniej po śmierci spocząć w rodzinnej ziemi. Tymczasem szlachetna idea okazuje się wymarzoną przykrywką agresywnego, turystycznego biznesu; założycielom pozostaje bezsilny i bezskuteczny protest. Oto treść powieści Güntera Grassa „Wróżby kumaka”, pewnie nie najwybitniejszego dzieła niemieckiego noblisty. Jego teatralna inscenizacja nie byłaby pewnie warta uwagi, gdyby nie pomysł grania w... sporym pokoju prywatnego mieszkania na starym Wrzeszczu, skądinąd parę przecznic od rodzinnego domu autora. Pokój ten nie jest ani zbyt urodziwy, ani bogato wyposażony. Jest po prostu najprawdziwszy w świecie, a Halina Winiarska i Jerzy Kiszkis, grając bohaterów, pełnią jednocześnie rolę ciepłych, mądrych i przekonujących gospodarzy. Wywody o potrzebie uporządkowania przeszłości, o wadze zakorzenienia, uczciwości i tolerancji, rezonują w tym wnętrzu idealnie; w sztucznych dekoracjach brzmiałyby pewnie naiwnie i kaznodziejsko. Powściągliwie grają swoje role Krzysztof Gordon, Grzegorz Chrapkiewicz (główny szwarccharakter), Alina Lipnicka i Bogusława Czosnowska wirtuozowsko operująca polsko-niemiecko-kaszubskim volapukiem. Spektakl w reżyserii Krzysztofa Babickiego wyprodukowało Nadbałtyckie Centrum Kultury. Widzów nie brak, jak długo jednak właściciele mieszkania zniosą tabuny teatralnych gości? (js)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 33.2000 (2258) z dnia 12.08.2000; Kultura; s. 43
Reklama