Archiwum Polityki

Wielka Dido

[dla każdego]

Krytycy zgodnym chórem uważają Dido za jedną z najciekawszych wokalistek, jaka pojawiła się w ostatnich latach. To uznanie oraz popularność wśród słuchaczy (ponad milion egzemplarzy sprzedanych tylko w USA) brytyjska piosenkarka zawdzięcza płycie „No Angel”. Nic nie zapowiadało tego sukcesu. Wprawdzie Dido chodziła do szkoły muzycznej, gdzie brała lekcje fortepianu i skrzypiec, ale ostatnie lata poświęciła na coś zupełnie innego: w ciągu dnia pracowała w jednym z biur w Londynie, a wieczorami studiowała prawo. Ostatecznie jednak natura artystyczna zwyciężyła i wokalistkę usłyszeliśmy najpierw w nagraniach grupy Faithless, a potem w dokonaniach solowych. I to jakich! Na albumie „No Angel” nie ma słabych punktów. Z jednej strony ta nieco leniwa muzyka, z nisko brzmiącymi instrumentami perkusyjnymi, przypomina dokonania tak zwanego post rocka, choćby The Portishead. Z drugiej strony siłę i drapieżność piosenkarki można porównać ze śpiewem sławnej rockowej wokalistki PJ Harvey. „No Angel” to także płyta, której można słuchać w różny sposób. Roi się na niej od melodyjnych, przebojowych piosenek (poczynając od światowego megahitu „Thank You”), ale utwory te są zaaranżowane w sposób niekonwencjonalny, taki, że niejeden smaczek znajdzie tu dla siebie ktoś, kto poszukuje wyrafinowanych brzmień. Jednym słowem Dido udało się przekonująco połączyć muzykę środka i awangardę, a to zdarza się już niesłychanie rzadko. (mcz)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]
Polityka 14.2001 (2292) z dnia 07.04.2001; Kultura; s. 41
Reklama