Archiwum Polityki

„Wolno wszystko”

(...) Centrum Pompidou otwarto w 1977 r. (autorzy – Renzo Piano i Richard Rogers), a nie „...w końcu lat osiemdziesiątych”. Poza tym wielu prezentowanych na wystawie architektów uznaje Le Corbusiera i Mies van der Rohe, tak niefrasobliwie przez pana Sarzyńskiego (POLITYKA 10) odartych z czci, za swych duchowych i artystycznych ojców. Procesy, którym autor z wielkim emocjonalnym zaangażowaniem przyporządkowuje tak barwne określenia, jak: „niepokojące swym wyzwaniem dla tradycji”, „hipnotyzujące”, „oszałamiające różnorodnością”, „czarujące formami” rzeczywiście miały miejsce, ale... 15 lat temu! Obecnie mądrości typu: „Weź łatwo rozpoznawalne fragmenty budynków z różnych miejsc i okresów, a następnie użyj ich ponownie wedle swego uznania” brzmią jak dowcip w złym guście, a osobom zajmującym się dydaktyką architektoniczną przysparzają głębokich zmarszczek na czole.

Zupełnie nie na miejscu są także wygłaszane autorytatywnym tonem opinie na temat polskiej architektury („całkowita architektoniczna prowincja”). Tak się składa, że to właśnie dokonania polskiego modernizmu uznawane są za architekturę na najwyższym światowym poziomie. Pozwolę sobie zaproponować zapoznanie się z dziełami takich mistrzów architektury jak: Bohdan Pniewski, Czesław Przybylski, Barbara i Stanisław Brukalscy, Bohdan Lachert i Józef Szanajca, Romuald Gutt... Niewątpliwie wiele realizacji budowlanych ostatnich lat to architektura „trzeciej kategorii azjatyckiej”. Tym bardziej kojarzenie jej z modernizmem jest daleko idącym nadużyciem.

Artykuł pana Sarzyńskiego skutecznie zniechęcił mnie do pójścia na omawianą wystawę w Zamku Ujazdowskim.

Polityka 14.2001 (2292) z dnia 07.04.2001; Listy; s. 66
Reklama