Archiwum Polityki

„Na wariata”

(...) Jestem jednym z autorów opinii sądowo-psychiatrycznej wydanej w sprawie syna byłego prezydenta III RP, który spowodował wypadek samochodowy (POLITYKA 12). Powołanie mnie w tym przypadku na biegłego sądowego psychiatrę nastąpiło po licznych trudnościach, z jakimi spotkała się prokuratura i sąd w swoim postępowaniu. Oba organy napotykały w gronie psychiatrów trójmiejskich powszechną odmowę wydania opinii w tej sprawie. Ja sam znalazłem zainteresowanie i pozytywną odpowiedź dopiero pod czwartym adresem, pod który się zwróciłem poszukując do pary współbiegłego. Nasza wspólna opinia była później zweryfikowana przez drugą parę biegłych, z innego środowiska i obie pary wydały podobne opinie co do oceny stanu psychicznego oraz poczytalności „prezydentowicza”. Obie opinie są do wglądu w Sądzie Rejonowym w Gdańsku.

Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że w żadnej z tych opinii sądowo-psychiatrycznych nie było rozpoznania „pomroczności jasnej” czy też bliskoznacznego „zamroczenia jasnego” lub innej formy stanu pomrocznego. Wręcz przeciwnie – obie pary biegłych poświęciły dużo wysiłku na wykluczenie zaimputowanego przez przypadkowego świadka stanu „pomroczności jasnej”, który się stał powodem licznych anegdot, dowcipów, ale i też wypowiadanych ex cathedra opinii różnych prominentów.

Skąd wziął się w tej sprawie rozsławiony po Polsce termin „pomroczności jasnej”. Otóż tego typu zaburzenia psychiczne opisywane są we wszystkich podręcznikach psychiatrii, w dziale tzw. stanów wyjątkowych, pod różnymi synonimami. Najczęściej jako „zamroczenie jasne”, cyt.: „zaburzenie świadomości spotykane głównie w przebiegu padaczki (zwłaszcza skroniowej) i wyrażające się w zaburzeniu (zwężeniu pola) świadomości przy zachowaniu wykonywania automatycznych czynności, często bardzo skomplikowanych (np.

Polityka 16.2001 (2294) z dnia 21.04.2001; Listy; s. 34
Reklama