Archiwum Polityki

Chałupa nad Styksem

[dla koneserów]

Kazimierz Dejmek, przygotowując przed paroma miesiącami w Narodowym prapremierę nowej sztuki Wiesława Myśliwskiego „Requiem dla gospodyni”, zlekceważył w swym trzeźwym racjonalizmie mityczną stronę dramatu: przemieszanie czasów, obecność zmarłej bohaterki wśród żywych, nie potrafiących godnie jej pożegnać, osobliwość chwili przejścia. Na scenie wyszła mu z tego płaska satyra na leniwych mieszczan. Bogdan Tosza, autor drugiej realizacji tego utworu w Teatrze Śląskim im. Wyspiańskiego, nacisk inscenizacyjny położył na to, co poprzednik odrzucił. W zaprojektowanej przez Jerzego Kalinę wiejskiej chałupie przez podłogę sączy się dziwne światło, a miejsce gry oddziela od widowni rodzaj połyskliwej fosy-stawu. Rzeka zapomnienia? Witalność, dynamika zmarłej gospodyni (Violetta Smolińska) przychodzącej z najpiękniejszych lat życia, tudzież duchowa moc intrygującego parobka-demiurga Bolesia (Andrzej Warcaba) tworzą dramatyczny kontrast z rozpaczą bezradnego wdowca i marnością przypadkowych żałobników; z tego kontrastu rodzi się podstawowy ton elegijny katowickiego przedstawienia, w wielu momentach prawdziwie przejmujący (niekiedy tylko, w sekwencjach widowiskowo rozbudowanych, niebezpiecznie bliski kiczu). Partyturę niezwykłego requiem Myśliwskiego dla odchodzącej bezpowrotnie starej kultury Bogdan Tosza realizuje żarliwie i z oddaniem, wydobywa liryczne piękno tego dramatu, choć musi się też zmagać z publicystycznymi słabościami utworu. I ponosić pewne porażki: ckliwości poczciwego emeryta-bibliofila nawet aktor klasy Czesława Stopki nie daje rady uwiarygodnić. (js)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 15.2001 (2293) z dnia 14.04.2001; Kultura; s. 52
Reklama