Archiwum Polityki

Ceramid z liposomem

Reklama to sztuka sprzedawania marzeń. Takim towarem trudno handlować mówiąc prawdę i tylko prawdę. Bo co można powiedzieć? Że piwo gasi pragnienie, a dezodorant usuwa przykry zapach potu? Czasem potrzeba trochę fantazji, dzięki której dezodorant stanie się afrodyzjakiem, a piwo spoiwem cementującym przyjacielskie związki. W którymś momencie kończy się jednak żart, a zaczyna oszustwo. W Polsce ciągle trwa poszukiwanie granicy, która dzieli reklamę uczciwą od nieuczciwej.

Na sklepowych półkach karierę robią soki i napoje marki Garden. Są sprzedawane w półtoralitrowych kartonach z rzucającym się w oczy szerokim, czerwonym pasem i napisem „Świętujemy dobre zbiory! Teraz 50 proc. więcej doskonałego soku gratis”. Klientów kusi perspektywa dobrego interesu. Przecież kupując zaledwie dwa kartony, otrzymują litr napoju za darmo. Mało kto zwraca uwagę na cenę, tymczasem proste przeliczenie wskazuje, że za półtora litra soku Garden trzeba zapłacić mniej więcej tyle samo, co za taką samą ilość odpowiednika oferowanego przez konkurencję. Tyle że inni nie stosują półtoralitrowych kartonów, co nabywcom utrudnia porównanie.

Skąd więc zapewnienie, że klient otrzymuje „teraz 50 proc. gratis?” Czyżby poprzednio Garden sprzedawał o połowę mniej, ale za taką samą cenę? Sprzedawcy wzruszają ramionami – nikt nie przypomina sobie produktów tej firmy w innych opakowaniach. Po prostu producent ma taki pomysł na reklamę, a klienci mogą łatwo przeliczyć, co im się opłaca. Przecież dla każdego chyba jest jasne, że w sklepie nikt nikomu nie robi prezentów.

Na kartonach można też znaleźć zdjęcia zacnie wyglądających ogrodników oraz ich deklaracje. Wąsaty starszy pan, który zachwala sok grejpfrutowy, zapewnia m.in., że „zna wiele tajników upraw grejpfrutów, bo jego rodzina zajmuje się tym od pokoleń”. Pijąc sok można mu spojrzeć w oczy – tworzy się intymna więź producenta i konsumenta. Konkurentów to jednak oburza, wiedzą bowiem dobrze, jak produkowane są soki owocowe. Kupuje się hektolitry koncentratu, a potem rozlewa do kartonów dodając wodę, cukier, dodatki aromatyczne. Opowieści o starszym panu, który wie jak mieszać owoce, żeby uzyskać najlepszy smak, można między bajki włożyć. Nie ma żadnego starszego pana, jest zwyczajny przemysł spożywczy.

Polityka 15.2001 (2293) z dnia 14.04.2001; Gospodarka; s. 80
Reklama