Archiwum Polityki

Psotka z inicjatywą

Czy piesek kundelek może przesądzić o prawnej kwalifikacji czynu swego właściciela? W szarpaninie trojga obywateli (do tego czasu spokojnie pijących winko na skwerku) z policyjnym dwuosobowym patrolem (do czasu przyjazdu licznych posiłków) suczka Psotka była sprawcą najpoważniejszych obrażeń. Jednego policjanta ugryzła w łydkę, drugiego w udo. Sprawozdawca „Gazety Stołecznej” odnotował, że Psotka ma ok. 40 cm wzrostu i nieduży pyszczek, zaś jeden z funkcjonariuszy 188 cm, ok. 100 kg wagi. Psotka miała tylko zęby, policjant – pałkę i pistolet.

Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego nasze prawo przewiduje do 3 lat więzienia. Czynna napaść karana może być znacznie surowiej (od roku do lat 10). Pytanie, czy Psotka działała „wspólnie i w porozumieniu” z resztą bandy, czy była – w myśl przepisów – tylko jej narzędziem, pozostanie pytaniem retorycznym. W przeciwieństwie do towarzystwa, z którym Psotka spędzała czas na skwerku (od 1,7 do 2,6 promila) – nie stwierdzono u niej obecności alkoholu we krwi. Może dlatego też nie trafiła – jak tamci – do aresztu. Kończąc proces przed warszawskim sądem pani sędzia ostatecznie uniewinniła właścicielkę, a wobec jej dwóch kolegów warunkowo umorzyła postępowanie. „Pies prawdopodobnie działał z własnej inicjatywy” – podsumowała rolę Psotki, która nie miała okazji się odszczeknąć.

Aleksander Chećko

Polityka 15.2001 (2293) z dnia 14.04.2001; Fusy plusy i minusy; s. 110
Reklama