Archiwum Polityki

Potęga zapachu

Pewnego poranka, wychodząc z domu, przystajemy nagle oszołomieni. Pociągamy nosem raz, drugi... Nie ma wątpliwości. Powietrze zmieniło zapach. Nie jest to już mroźny, szczypiący w nos zimowy powiew, ale łagodny zefirek. Biada jednak temu, kto ulegając delikatności tej woni mocno się nią zaciągnie. „Takiej wiosny rzetelnej, jaką w swym powiecie/widział Jędrek Wysmółek – nikt nie widział w świecie!/Poprzez okno karczemne łeb w bezmiar wyraził/I o mało się w durną mgłę nie przeobraził!” – pisał Bolesław Leśmian. Wiosenny zapach nie tylko uderza do głowy, ale nie daje się skupić, rozprasza, podsyca niepokój, wywołuje marzenia.

Kto raz poczuł wiosnę, nigdy już tej niezwykłej woni nie zapomni. Fenomenalna właściwość naszego powonienia polega nie tylko na zapamiętywaniu wszelkich zapachów, ale także na wywoływaniu wspomnień. – Kiedy czuję specyficzny swąd spalenizny – mówi Maria Tarłowska, uczestniczka Powstania Warszawskiego – od razu znajduję się w 1944 r., bez względu na to, czy jestem w Polsce, Turcji czy we Francji. Znany malarz Franciszek Starowieyski wyznaje, że tylko raz w życiu odnalazł zapach, jaki zapamiętał ze swojego przedwojennego domu. Było to kilkanaście lat temu w rezydencji ambasadora Szwajcarii w Wiedniu. „Wchodziło się do domu i czuło się zapach dobrego wosku do parkietów, dobrych środków do czyszczenia mebli, sreber, szkieł – wspominał rodzinny dom w swojej książce „Franciszka Starowieyskiego opowieść o końcu świata”. – Środki do czyszczenia dywanów robiło się w domu z ziół. I te wszystkie zapachy stwarzały wrażenie niebywale wielkiego zadbania”.

Ten zapach to był dla Starowieyskiego zapach zamożności. Gdybym dzisiaj miał określić aromat dobrobytu – mówi – to byłaby to woń bardzo dobrego samochodu, na drogich olejach, lekko pachnącego skórą oraz eleganckim, wypielęgnowanym właścicielem, skropionym doskonałą wodą kolońską.

Proust odkrywca

Pamięć świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy każdy człowiek nosi w sobie przez całe życie jako najbardziej trwałe wspomnienie z czasów dzieciństwa, kojarzone z poczuciem bezpieczeństwa i psychicznym komfortem. Według Roberta Godlewskiego, zastępcy głównego cukiernika hotelu Mercure w Warszawie, święta te stanowczo jednak różnią się od siebie zapachem, nie tylko z przyczyny innej pory roku, ale przede wszystkim z powodu aromatu, jaki nadają im wypieki.

Polityka 15.2001 (2293) z dnia 14.04.2001; Na własne oczy; s. 116
Reklama