Dwóch polityków uczyniło wartości azjatyckie tematem początku lat dziewięćdziesiątych: Lee Kuan Yew, wówczas premier Singapuru, oraz premier Malezji Mahathir. Obaj mieli na uwadze ściśle określone własne interesy. Lee miał nadzieję, że podkreślając tożsamość chińską, z lekka zabarwioną antyzachodnio, pozyska sympatie Pekinu. Mahathirowi z kolei chodziło o wymknięcie się spod nacisku rządu Busha, który chciał stworzyć forum współpracy gospodarczej Azji i basenu Oceanu Spokojnego (APEC); dlatego popierał nowy blok azjatycki, który miał wykluczyć "białe" mocarstwa jak Australię czy Stany Zjednoczone.
Wizja odrębnej tożsamości Azjatów odzwierciedlała również imponujący sukces ich gospodarek narodowych. Równocześnie była ona na rękę tym państwom, które nie chciały słuchać zachodniej krytyki swych praktyk w sferze praw człowieka i starały się odeprzeć nacisk na otwarcie swych chronionych rynków dla importu i inwestycji z zagranicy. "Miękkim", autorytarnym rządom Singapuru, Malezji i Indonezji, ale i Chińskiej Republice Ludowej wartości azjatyckie służyły za pretekst blokowania obywatelom szerszej partycypacji w życiu politycznym.
Jednak koncepcja wartości azjatyckich od początku była problematyczna. Azja łączy niesłychane sprzeczności kulturowe - nie tylko między poszczególnymi krajami, ale i między ugrupowaniami etnicznymi w tak wielokulturowych społeczeństwach jak w Singapurze czy Malezji. Na południu Chin rodziny są wielkie i ściśle ze sobą związane; w Japonii są mniejsze i mają bardziej ograniczone znaczenie. O ile w Japonii, Korei Południowej i na Tajwanie państwo tradycyjnie cieszyło się wielkim respektem, o tyle w wielu rejonach Azji Południowo-Wschodniej było słabe lub wręcz nieobecne.
Wątpliwy jest także tak często przywoływany związek między wartościami a wzrostem gospodarczym.