Archiwum Polityki

Bezwstydny noblista

Pierwsze hiszpańskie wydanie „Słownika erotyzmu” ukazało się w 1975 r. Jeśli wierzyć autorowi książki – nobliście i byłemu cenzorowi odpowiedzialnemu za kontrolę czasopism religijnych w czasach frankistowskiej dyktatury – miała ona wywołać wstrząs i służyć jako swoista terapia społeczna. Ćwierć wieku temu hiszpańskie obyczaje – podobnie jak i teraz polską kulturę – trawiła gorączka politycznej poprawności. „Powściągliwość może być heroiczną cnotą dżentelmenów, kiedy okoliczności ich do niej zmuszają – pisał we wstępie do „Słownika” Camilo José Cela – ale dobrowolna powściągliwość nie prowadzi do niczego dobrego, tylko do bladości twarzy, duszności, zatwardzenia i bezbrzeżnego smutku”.

Pozbywanie się wstydu i nazywanie rzeczy po imieniu wcale nie musi oznaczać skandalu. Ten, kto spodziewa się znaleźć w „Słowniku erotyzmu” dosadne szczegóły miłosnych ekscesów sławnych rozpustników, dozna rozczarowania. Unikając moralizatorskich zapędów i eufemizmów Cela dokonuje w istocie przeglądu najważniejszych wątków erotycznych w kulturze światowej na przestrzeni wieków. Od „Kamasutry” po filmy Buńuela. Interesują go zarówno strywializowane przez mity klasyczne zachowania erotyczne, jak i bardziej złożone problemy emocjonalne, świadomie lub nieświadomie odrzucane przez człowieka, składające się na to, co on sam nazywa „dialektyką pożądania z licznymi zasadzkami seksualności”. Jakkolwiek groteskowo lub egzotycznie by brzmiały omawiane przez niego hasła (oto przykłady: bułka, inkub, pośladek, sukkub, słomka, kutas z Archidony), ich rozwinięcia zawsze odkrywają solidną porcję antropologicznej wiedzy na temat zawiłych związków międzyludzkich. Poza wszystkim „Słownik” czytany dziś, to także znakomity przewodnik po wyobraźni wielkiego pisarza, eseisty i filologa (porównywanego do Cervantesa), który całe swoje życie poświęcił drążeniu zakazanych tematów.

Polityka 5.2002 (2335) z dnia 02.02.2002; Kultura; s. 53
Reklama