Etos rycerski nie przewiduje sytuacji, w której mężczyzna przeżywa strach. W praktyce nie mając wglądu w duszę innego człowieka pragniemy, aby nigdy nie zdradzał oznak strachu, a to, co czuje w duszy, jest jego prywatną sprawą. Przyznawać się do lęku nie wypada – przynajmniej w chwili, kiedy się go odczuwa – można natomiast przyznawać się wtedy, kiedy zagrożenie przeminie, a lęk został bohatersko pokonany. Człowiek, który lęku nie odczuwa, wydaje się pozbawiony wyobraźni. Naprawdę imponuje nam nie tyle brak lęku, ile jego skuteczne pokonanie. Tyle że rozróżniamy lęk uzasadniony i lęki urojone – te rzecz jasna budzą wyłącznie politowanie.
W polityce zwolennicy polskiej izolacji czy też braterskiego zbliżenia z Białorusią boją się różnych urojeń o Europie i ich lęki budzą irytację jako wyraz nieracjonalności, podczas kiedy ludzie serio zatroskani o przyszłość naszego kontynentu pokonują lęk uzasadniony wybierając ryzyko zjednoczenia jako mniejsze od ryzyka pozostania w obszarze ziemi niczyjej.
Sięgnąłem po niepewny przykład z polityki, a tymczasem rozważania o strachu łatwiej ilustrować na poziomie czytanek. Chłopiec, który nie boi się iść sam nocą przez las, nie wie, że istnieją źli ludzie i dzikie zwierzęta. Chłopiec, który się boi, a mimo to idzie (oczywiście w jakiejś ważnej sprawie), budzi naszą sympatię i buduje zrąb szacunku dla samego siebie. Jeśli jednak zostanie napadnięty czy poturbowany, będzie zapytany, czy naprawdę cel wyprawy był dość ważny, ażeby usprawiedliwić ryzyko. Ryzyko zależy od tego, czy okolica spokojna i czy dzika zwierzyna umknęła myśliwym.
Inną metaforą podobną do drogi w lesie jest wątła kładka nad rwącym potokiem.