Archiwum Polityki

Polityka. Numer specjalny

Zapamiętamy ten dzień do końca życia. We wtorek 11 września 2001 r. byliśmy świadkami zbrodni, której skala i zimne okrucieństwo przekraczają naszą zdolność pojmowania. Zastanawialiśmy się, jak opisać niepojęte, co powiedzieć, kiedy wobec grozy tego doświadczenia wszelkie słowa wydają się nieporadne. Zdecydowaliśmy się nie czekać z kolejnym wydaniem „Polityki” do środy, czując, że normalny tryb publikacji tygodnika nie nadąża za intensywnością wydarzeń. Przygotowaliśmy specjalne wydanie, rezygnując z wielu stałych pozycji po to, by na prawie 30 stronach (od Raportu po rubrykę Na własne oczy) szukać odpowiedzi na pytanie: co dalej? Cofnęliśmy się przed pokusą dziennikarskiej rekonstrukcji piekła na Manhattanie, bo przecież pośród dramatycznych opisów, które do nas napływają, i tak nie ma i nigdy nie będzie tych najstraszniejszych: samotnego spotkania ze śmiercią każdej z tysięcy ofiar.

Zaczynamy nasz specjalny Raport na następnej stronie, artykułem Marka OstrowskiegoAdama Szostkiewicza „Ameryka idzie na wojnę”. Nasi komentatorzy zastanawiają się, jakie mogą być scenariusze zarówno doraźnego odwetu na sprawcach zamachu, jak i wypowiedzianej już wojny światowej przeciwko terroryzmowi. Piszą także o tym, jak wtorkowa trauma może zmienić Amerykę. Adam Krzemiński w znakomitym eseju „Żywe bomby” (s. 11) stara się nakreślić psychologiczny portret terrorystów-samobójców, desperacko, podobnie jak my wszyscy, próbując zrozumieć, skąd biorą się ludzie gotowi z zimną krwią zadać śmierć sobie i niewinnym ofiarom. W artykule „Kroki po szoku” (s. 14) rozważamy, jaki wpływ amerykańska tragedia może mieć na nasze życie codzienne.

Polityka 38.2001 (2316) z dnia 22.09.2001; Raport; s. 3
Reklama