Archiwum Polityki

Moulin Rouge

[dobre]

Kino roku 2001 podejmuje tradycję kulturalną o wiek wcześniejszą i przekształca ją poprzez dynamikę naszego elektronicznego sezonu. Moulin Rouge to historyczny kabaret paryski, w którym stykały się wszystkie sfery, od arystokracji pieniądza do nihilistycznej cyganerii, z okazji spektaklu łączącego lubieżność z wystawnością: artyści – jak Toulouse-Lautrec, pisarze – jak Zola, stworzyli dokumentację miejsca i epoki. Film bierze tę kanwę: piękna kurtyzana, gwiazda owej głośnej sceny, lecz dotknięta gruźlicą (patrz „Cyganeria” Pucciniego), pożądana przez bezwzględnego bogacza, od którego zależy los kabaretu (patrz „Nana” Zoli), kocha poetę bez środków (patrz: piosenki konkurencyjnego „Chat Noir”) – i robi z tego materiału spektakl dla widzów epoki komputerowej. Pakuje się tu więc melodie rocka, technikę wizualną klipu reklamowego, dramat streszcza się zaś do duetów śpiewanych na tle luksusowego migotania typu blue-box w TV. Jak na tym wyszedł spadek literacki, poezja romantycznego dekadentyzmu, styl owego czasu? Lepiej nie pytajmy! Bo idzie o pretekst – aluzję do przeszłości, reszta jest to olśniewająca wirująca energia nowoczesnych kamer, z przepychem widowiskowym, na jaki oryginalny Moulin Rouge nigdy nie byłoby stać oraz, mimo wszystko, przejmująca rola Nicole Kidman. Zapewne fałszerstwo, zapewne kicz i przy tym wyczyn kina nie do pominięcia! ZK

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 38.2001 (2316) z dnia 22.09.2001; Kultura; s. 44
Reklama