Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kochany glina

Nie było zwierzchnika policji, który nie zapowiadałby reformy służby dzielnicowego. Każdy obywatel bowiem powinien znać swojego dzielnicowego. Dzielnicowy zaś musi znać, choćby z widzenia, swoich podopiecznych. Do niego winno się zgłaszać wszystkie skargi i zażalenia na zakłócenia porządku w pobliżu domu, on też winien być gwarantem poczucia bezpieczeństwa mieszkańców. Rzeczywistość daleko odbiega od tego ideału.

Dzielnicowym jest co dziesiąty policjant (tj. 10 tys. osób). Dzielnicowy, powtarza się z uporem od lat, musi wyjść zza biurka, utrzymywać stały kontakt z samorządami i mieszkańcami powierzonego mu obszaru, obchodzić uważnie swój teren, być uchem i okiem policji. Profilaktyka przeciwprzestępcza ma być jego pierwszym obowiązkiem. Jak w roku bieżącym wygląda praca dzielnicowego w świetle uważnych badań i obserwacji NIK i Fundacji Helsińskiej Praw Człowieka?

W 1999 r. komendant główny zakazał dzielnicowym prowadzenia dochodzeń. Co czwarty dzielnicowy prowadzi je jednak nadal. Niektórym z nich zajmuje to nawet połowę i więcej czasu pracy. W KGP tłumaczą, że sytuację tę wymusiło obciążenie służb dochodzeniowych. Co miesiąc 30 nowych spraw trafia na biurko oficera dochodzeniowego. Trzeba więc mu pomóc. Do nadprogramowych obowiązków dzielnicowego dochodzą jeszcze: konwojowanie aresztowanych i dyżury w komisariatach.

Miejscem pracy dzielnicowych miało być powierzone im osiedle, a nie biurko. Tymczasem 50 proc. badanych (w 164 jednostkach policji) na pierwszym miejscu swego niezadowolenia ze służby stawiało panoszącą się biurokrację. Trzeba oddać jej połowę swego wysiłku i czasu. I znów w Komendzie Głównej tłumaczą, że to wymóg prawa, a nie widzimisię zwierzchników. Za przykład podaje się też ciągle nierozstrzygnięty spór o zapis komputerowy przestępstw drobnych i niewykrytych w miejsce obfitej papierowej dokumentacji (poświęconej przypadkom beznadziejnym). W dodatku to codzienne zmaganie z papierami odbywa się przy mizernym wyposażeniu w środki techniczne. Sprawnego komputera nie ma 84 proc. dzielnicowych, telefonu komórkowego 68 proc.

Polityka 38.2001 (2316) z dnia 22.09.2001; Społeczeństwo; s. 90
Reklama