Adam Krzemiński w liście otwartym do Andrzeja Wajdy (POLITYKA 30) zaprotestował przeciwko planom filmowej adaptacji Fredrowskiej „Zemsty”. Zdaniem publicysty Wajda, reżyser inicjujący wielkie debaty o polskich losach, winien porzucić ten pomysł i stworzyć film o dylematach związanych z tragedią Jedwabnego. (...) Jedwabne to określone wydarzenie historyczne. I znak wywoławczy narodowej ksenofobii i zarazem autogloryfikacji. Ksenofobii, sygnalizowanej jako brzemienna moralnie i politycznie wada od lat, m.in. w „Śnie srebrnym Salomei” Słowackiego czy „Chacie za wsią” Kraszewskiego. Wyjątkowo trwałym elementem polskiej ksenofobii okazał się antysemityzm, obecny w nauczaniu przedsoborowego Kościoła i spotęgowany przez przemiany cywilizacyjne epoki „ziemi obiecanej”. W latach 1939–1945 ten antysemityzm sprzyjał niewątpliwie hitlerowskiej eksterminacji polskich Żydów. Ksenofobia rozwijała się w kontekście mesjanistycznej utopii, gloryfikującej (jak słusznie przypomina Krzemiński) nasz naród jako nację potencjalnie szlachetną, bo wybraną przez Boga. (...)
Adaptacja „Zemsty” i film o Jedwabnem to, w moim przekonaniu, dwa różne wprawdzie, ale jednakowo ważne projekty.
Jednym z powszechniej przyjmowanych kryteriów wartościowania utworów literackich jest tzw. ankieta wieków, czyli trwałość danego utworu w pamięci różnych pokoleń mimo zmieniającego się kontekstu historycznego i zróżnicowanych mechanizmów odbioru. Otóż „Zemsta” tego typu kryterium spełnia. Od 170 lat gości nieprzerwanie na scenach całej Polski (ważny to fakt, szczególnie w okresie podziału na zabory), a od 1918 r. po dziś dzień na liście lektur szkolnych.