Archiwum Polityki

Trockiści islamu

Skąd się bierze nienawiść między szyitami i sunnitami, która dziś zagraża nie tylko przyszłości Iraku, lecz całego świata islamu?

W czwartym roku po obaleniu Saddama wojna domowa nasila się, a Bagdad jest w samym oku cyklonu. Szef amerykańskiego garnizonu w stolicy Iraku gen. Joseph Fil ogłosił właśnie, że jego siły mają pod kontrolą połowę z 474 dzielnic wielomilionowego miasta. W maju Amerykanie kontrolowali jedną trzecią. Wzmocnienie sił USA o 28 tys. żołnierzy przynosi taktyczne rezultaty. Według danych rządowych, w maju liczba zabitych irackich cywilów wyniosła 1951, w czerwcu – 1241, czyli spadła o ok. 40 proc.

Ale te sukcesy nie przekładają się na poprawę polityczną. Rząd premiera Malikiego, szyity, krytykują i sunnici, i szyici; lepsze notowania ma chyba w Waszyngtonie niż w kraju. Niebojkotujący i niezwalczający nowego Iraku sunnici mają za złe premierowi, że toleruje wytaczanie śledztw kryminalnych przeciwko politykom sunnickim, radykalni szyici – że rząd wciąż nie ogłosił terminarza wycofania obcych wojsk z Iraku.

Irackie domino

Jednak kłopoty rządu to pestka w porównaniu z dolą zwykłych Irakijczyków. Bojówki sunnickie atakują szyitów i Kurdów, bojówki szyickie – sunnitów. Giną głównie przypadkowi cywile, morduje się też liderów i notabli, demoluje i niszczy meczety, nie oszczędzając tych słynnych, jak zaatakowany w czerwcu szyicki Złoty Meczet w Samarra.

Dokładnej liczby zabitych nie znamy, ale z pewnością wielokrotnie (60-krotnie?) przewyższa liczbę poległych w Iraku Amerykanów – obecnie prawie 3,6 tys., i Brytyjczyków – prawie 160. Można mieć wątpliwości co do metod liczenia cywilnych ofiar wojny domowej w Iraku, ale nie zmieni to faktu, że dzień w dzień w wybuchach samochodów pułapek i innych zamachach tracą życie lub zdrowie dziesiątki ludzi. I że to najczęściej Irakijczycy gotują ten los Irakijczykom.

Najczęściej, ale nie zawsze.

Polityka 30.2007 (2614) z dnia 28.07.2007; Świat; s. 51
Reklama